wiekszoscia jak bezplciowy piesek.A jezeli PiS mialaby obecnie wiekszosc,poszedlbys i z czystym sumieniem oddal na nich glos?po co glosowac na innych skoro oni i tak wygraja? taka twoja logika? biorac twoj przyklad z dzialu LIGA MISTRZOW niedlugo swoje upodobania zmienisz jak wiekszosc na Man City.

egoistyczne podejscie, a jaki ma to pozytek dla spoleczenstwa??

Co do przyczyn zwycięstwa jakiegoś kandydata na prezydenta USA ileś tam lat temu podali w pewnym reportażu, że zadecydowało to że któryś tam lepiej się ubrał, czy ładniejszy garnitur miał. Jeżeli to był decydujący argument to poziom wyborców na prawdę musiał być zatrważający, no ale chyba faktycznie tak to wygląda w demokracji

"Brutalną akcją wobec stoczniowców PR-owcy chcieli wykreować Tuska na polską Margaret Thatcher. To żałosne, bo nie ten poziom i nie ta klasa." Z Januszem Śniadkiem, przewodniczącym Solidarności, rozmawia Piotr Lisiewicz.

Komendant główny Policji, Andrzej Matwiejuk, stwierdził, że podczas demonstracji w Warszawie policjanci działali zgodnie z prawem. Powiedział, że tak orzekła powołana przez niego komisja. Jak pan to skomentuje?
Mamy lekarskie obdukcje i własne materiały pokazujące, jak było naprawdę. W tej sytuacji poszkodowani będą kierować sprawy do prokuratury indywidualnie. A „Solidarność” będzie im udzielać pomocy prawnej i koordynować ich działania. Rzeczą niesłychaną jest, że państwowa policja została użyta w ten sposób przy okazji partyjnej imprezy. Używanie wobec robotników środków chemicznych dla obrony interesów politycznych to coś niemieszczącego się w głowie.

W Pałacu Kultury byli w tym czasie europejscy politycy.
Tym bardziej rząd mógł zachować się inaczej. Trzeba było pokazać urzędnikom unijnym – patrzcie, jakie mamy trudności. Zakłady pracy padają, niezbędna jest nam unijna pomoc. Manifestujący związkowcy mogli być tu sojusznikami rządu, gdyby naprawdę chciał on bronić interesów zwykłych ludzi.

Tymczasem gazowanie wzbudziło ostry protest związkowców w całej Polsce.
Większość stoczniowców najbardziej ucierpiała od policji, gdy szła do autokarów, chcąc wracać do domów. Możliwe, że pod koniec manifestacji odpalili oni najwięcej petard, opróżniając kieszenie przed powrotem do domów. Ale atak na ludzi idących do autokarów zrobił wrażenie odwetu, chęci dania nauczki, żeby więcej nie protestowali.

W efekcie zaogniła się sytuacja wokół obchodów rocznicy 4 czerwca.
Rząd wie, że skrzywdził zwykłych ludzi walczących o swoje. Dlatego premier Tusk lęka się gniewu stoczniowców i zaczyna uciekać przed nimi, stąd pomysły przeniesienia uroczystości do Krakowa. Ale rząd nie wie, że skrzywdzeni użyciem przemocy czują się nie tylko stoczniowcy. Informacja „biją naszych” rozeszła się wśród zwykłych Polaków, a z pewnością wszystkich członków „Solidarności”. Tak samo skrzywdzeni czują się górnicy czy hutnicy. Została nakręcona pewna spirala. Ta ucieczka nie będzie miała końca, tym bardziej że rząd, zamiast przeprosić, nadal obraża tych ludzi. Wypowiedzi posła PO Sławomira Nitrasa to rozpętywanie wojny polsko-polskiej ze wszystkimi tego konsekwencjami.

Co wydarzy się 4 czerwca w Gdańsku, Krakowie i innych miastach?
Dopiero postanowią o tym regionalne i krajowe władze „Solidarności”. To, co proponował Karol Guzikiewicz ze stoczniowej „S”, to jego propozycje, ale decyzja należy do związku. Będę proponował, by pod pomnikiem w Gdańsku odbyła się msza dziękczynna. Za to, że, jak zapowiadał Jan Paweł II, udało się „odnowić oblicze ziemi, tej ziemi”. Zapewniam, że nie ma żadnego zagrożenia dla powagi tych uroczystości. Oczywiście to dziedzictwo zobowiązuje, by bronić słabszych, pokrzywdzonych oraz dzielić się z innymi.

Niektórzy regionalni liderzy „Solidarności” chcą, by był to także dzień manifestowania w obronie tych, którzy po 1989 r. nie dostali szansy, by korzystać z dobrodziejstw zmian.
O manifestacjach w innych miastach nie chciałbym się jeszcze wypowiadać. W każdym razie, gdybyśmy nie bronili tych, którzy zostali pozbawieni prawa do korzystania z dobrodziejstw zmian, nie bylibyśmy „Solidarnością”.

Co chwila słyszymy o nowych protestach w całym kraju. Ostatnio – górników.
Faktycznie, liczba branż, które ucierpiały ostatnio, narasta lawinowo. Kryzys wdziera się do nas drzwiami i oknami. Mam wrażenie, że rząd traci kontrolę nad tym, co się dzieje. Ludzie protestują, bo tracą miejsca pracy, a słyszą, że działają z powodów politycznych. Sprowadzanie przez rządowych PR-owców olbrzymich problemów do konfliktu politycznego to działanie samobójcze.

Co myśli pan o słowach prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, który zarzucił stoczniowcom niszczenie idei „Solidarności”?

Niestety my, na Wybrzeżu, jesteśmy przyzwyczajeni do takiego skandalicznego traktowania przez prominentów władzy. W swoich wyzwiskach towarzysz Adamowicz pominął chyba tylko „warchołów” i „element antysocjalistyczny”.

Nie kochają was media. Pamiętam, jak podczas protestu pielęgniarek media zrobiły głównego, wałkowanego długo newsa z tego, że pielęgniarki przyjechało wspierać czterech rzekomych górników z Sierpnia ’80. Tymczasem teraz jeden z głównych newsów to koszty działania związków zawodowych i ich liderów.

To pokazuje, że prawdziwym problemem nie jest u nas rzekome upolitycznienie związków zawodowych, lecz upolitycznienie mediów, które często kierują się motywacjami pozamerytorycznymi. Gdy chodzi o protest pielęgniarek, to teraz wyszła też hipokryzja polityków PO, którzy wtedy je popierali. Pod wpływem takich zachowań polityków słowo „polityk” zaczyna funkcjonować u nas jako wyzwisko.

Jakich działań dla powstrzymania kryzysu i fali protestów nie robi obecny rząd?
Najbardziej denerwuje ludzi pozorowanie rozmów nad rozwiązywaniem problemów wraz z jednoczesnymi zagrywkami PR-owskimi. Rząd nie rządzi, tylko rządem rządzi PR. Wygląda na to, że brutalną akcją wobec stoczniowców PR-owcy chcieli wykreować Tuska na polską Margaret Thatcher. To żałosne, bo nie ten poziom i nie ta klasa. A podczas kryzysu to także samobójstwo.

Wywiad ukazał się w najnowszym numerze "Gazety Polskiej" (już dziś - we wtorek - do nabycia w kioskach!). W wydaniu papierowym zamieszczona jest także wstrząsająca relacja z działań policji wobec protestujących stoczniowców.

Obrazisz geja? Możesz trafić za kratki!

Ofensywa "postępowych" sił, zagrażająca wolności słowa w naszym kraju zatacza coraz szersze kręgi. Niebawem w Sejmie, z inicjatywy środowisk gejowskich, odbędzie się dyskusja o ewentualnym wprowadzeniu zakazu znieważania mniejszości seksualnych. Przewidywana kara za ten czyn ma wynosić nawet trzy lata pozbawienia wolności.

Niech żyje demokracja i wolnośc słowa!

W zeszłym tygodniu Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski, wystosował pismo do ministra sprawiedliwości, Andrzeja Czumy, w którym domaga się, by w znowelizowanym prawie karnym karnym, znalazł się zapis, na podstawie którego karze więzienia podlegałyby:

- stosowanie przemocy i gróźb ze względu na orientację seksualną
- rozpowszechnianie lub publiczne prezentowanie treści mogących wywołać nienawiść na tle orientacji seksualnej
- publiczne znieważanie grupy ludności lub poszczególnej osoby na tle orientacji seksualnej

Pismo Kochanowskiego zostanie przeanalizowane i rozpatrzone - informuje biuro prasowe ministerstwa sprawiedliwości.

Dodatkowo, w sejmie odbędzie się dyskusja, której tematem będzie ewentualny zapis o karaniu za znieważenie osób homoseksualnych. Jest to inicjatywa Kompanii Przeciw Homofobii, której działacze przekonali grupę posłów do zorganizowania debaty w parlamencie.

Co raz bardziej się boje, że za kilka lat będę zdolny wykrzyczeć "Adolf wróć pedałów truć".

masz coś do gejow ??

organizacja karze ci tak pisac ??

egoistyczne podejscie, a jaki ma to pozytek dla spoleczenstwa??

od kiedy to PO to partia prawicowa?