Czy ja wiem czy więcej, to tylko czyste spekulacje, być może takie zdarzenie miałoby racje bytu, ale bycie politykiem, jak widać po działaniach, to dość łatwy chlebek. Oczywiscie dobrze mieć charyzmę, nie bać sie być osobą publiczną, ale ci ludzie siedzą w tym od lat, wiec im to bardzo łatwo przychodzi. To czemu tak masowo sie pchają do tej polityki ludzie którzy i tak są dobrze usytuowani?(oczywiście spora rzesza to dorobkiewicze, którzy wykorzystując swoje koneksje do robienia kariery) Pamiętajmy że władza (czy ocieranie sie o nia, czyt bycie w jej "okolicy")daje szereg możliwości i ułatwia wiele kwestii. Do tego pewne ambicje dzierżenia samej władzy, która jest większym afrodyzjakiem sama w sobie niż sama kasa, bo tak po prawdzie nie wszyscy pewne rzeczy jej przedkładają. Tylko nie wiem co jest gorsze- dzierżenie władzy dla szmalu, gdzie jest on istotą i celem nadrzędnym,a idee i slogany to tylko środek do jej zdobycia, czy chora ambicja bycia na piedestale i jawienia sie niczym guru.
'Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!"
Odwagę, bym mógł zmieniać rzeczy, które mogą i powinny być zmienione,
Łagodność, bym akceptował rzeczy, które nie mogą być zmienione i
Mądrość, bym umiał odróżnić jedne rzeczy od drugich.
Tu sie chyba rozbija nie to jakie są ceny, tylko to że rząd nic z tym nie robi, niestety. Prawda jest taka że to Donek zaczął tą całą demagogie, wystarczy sobie przypomnieć jego retorykę jak przekomarzał sie z Kaczyńskim zapytując czy wie "po ile są jabłka" A dzis ceny podstawowych produktów doszły do tak absurdalnie horrendalnych pułapów, że jeszcze troche a staną sie dobrem luksusowym. I jebie mnie to że to nie jest zależne od rządu, bo to nie do końca prawda. To jest równiez szereg zaniedbań za które teraz pokutujemy. A rzad? Sam sie wykarmi.
Rząd ma bardzo małe możliwości interwencji na rynku, który fakt jest regulowany, ale w Brukseli, to ona nakłada limity,a także kazała zamknąć przed akcesją wiele cukrowni, przez co po ostatnim nieurodzaju cukru jest po prostu mało. Co do innych produktów, poza podwyżką VAT, której rząd ,nie chcąc reformować finansów nie mógł uniknąć, mamy obecnie ogromne zawirowania na rynku żywności na świecie, które się przekłada na nasz kraj, plus ogromny wzrost cen ropy. Poza tym panika która zapadła jest jak najbardziej inflacjogenna, i wykorzystywana przez sprzedawców i zwłaszcza pośredników, którzy właśnie w takich sytuacjach mocno windują ceny. Krótko mówiąc bezpośrednio rząd może gówno zrobić, a działania pośrednie (zmiany prawne itp.) zadziałają w długim okresie, choć sama zapowiedź takich działań mogłaby po prostu uspokoić konsumentów. Swoją drogą premier ostatnio coś rzucił jakimś tekstem prosto z epoki Gomułki, że "spekulanci będą karani"
I pisze to ja, osobnik który jebie polityków wszystkich od lewa do prawa, równo i solidarnie, bez wyjątku Dlatego łatwiej na pewne kwestie spojrzeć mi obiektywniej.
(...)
A na koniec ja mam już "winnego"" pewnych rzeczy które dzieją sie na scenie politycznej i dziwne że tego nikt nie widzi, nawet tacy zajadli politykierzy jak np eM Szarą eminencja naszej polityki jest partia Pawlaka i to ona rozdaje karty od zarania, sami sobie odpowiedzcie dlaczego.
Jebać ich wszystkich,a ten niezmienny od 20 lat Pawlakowy ryj również mocno mnie irytuje. O ile mam szacunek do pracy PSL-u w samorządach i w terenie, o tyle w "centrali", gdzie od kiedy pamiętam PSL jest w jakiś rządowych koalicjach, chłopy po prostu blokują ważne z punktu państwa reformy.
"Super Express": Bronisław Komorowski ostatniego dnia pełnienia przez siebie funkcji marszałka Sejmu przyznał sobie 22 tysiące złotych nagrody. Pozostali wicemarszałkowie także otrzymali wysokie nagrody.
Dzień po otrzymaniu premii Bronisław Komorowski zrzekł się mandatu posła, bo został wybrany na prezydenta. W ciągu 2010 roku Prezydium Sejmu przyznało sobie w sumie trzy nagrody - dwa razy po 100 proc. i raz 150 proc. uposażenia.
Odkąd urząd marszałka objął Grzegorz Schetyna, Prezydium zadecydowało o przyznaniu sobie kolejnych dwóch premiach.
REKLAMA
- Zostaliśmy nagrodzeni za ciężką pracę. Po katastrofie smoleńskiej pracowaliśmy w Prezydium Sejmu jedynie we troje - tłumaczy marszałek Stefan Niesiołowski (PO).
Nagrody przyznaje Prezydium Sejmu, w skład którego wchodzą marszałek i wicemarszałkowie - informują dziennikarze "Super Expressu".
A na koniec ja mam już "winnego"" pewnych rzeczy które dzieją sie na scenie politycznej i dziwne że tego nikt nie widzi, nawet tacy zajadli politykierzy jak np eM Szarą eminencja naszej polityki jest partia Pawlaka i to ona rozdaje karty od zarania, sami sobie odpowiedzcie dlaczego.
Winnymi "pewnych rzeczy" są min. TW Bolek , Donek , Pawlak i reszta zdrajców , obrońców konfidentów bezpieki z "Nocnej zmiany" . Gdyby w 1992 r nie obalili rządu Olszewskiego i gdyby udało się doprowadzić do lustracji , możliwe że dzis nie mielibyśmy takiego syfu w Polskiej polityce.
Mój "ulubiony" filmik z panem płemiełem w roli głównej.
A na koniec ja mam już "winnego"" pewnych rzeczy które dzieją sie na scenie politycznej i dziwne że tego nikt nie widzi, nawet tacy zajadli politykierzy jak np eM Szarą eminencja naszej polityki jest partia Pawlaka i to ona rozdaje karty od zarania, sami sobie odpowiedzcie dlaczego.
Winnymi "pewnych rzeczy" są min. TW Bolek , Donek , Pawlak i reszta zdrajców , obrońców konfidentów bezpieki z "Nocnej zmiany" . Gdyby w 1992 r nie obalili rządu Olszewskiego i gdyby udało się doprowadzić do lustracji , możliwe że dzis nie mielibyśmy takiego syfu w Polskiej polityce.
Mój "ulubiony" filmik z panem płemiełem w roli głównej.
Mam nadzieje że kiedyś ryży chuj tak jak teraz chce sądzić "kiboli" kiedyś sam zostanie rozliczony.Pod scianę za zdradę stanu!
No to żeś sięgnął do głębokiej genezy, i słusznie, ale jak widać mam racje z tym PSL
Swoja droga kto to był ten Pawlak, tak po prawdzie do tej pory raczej anonimowy człowiek.
No i Kazik w soim utworze ewidentnie podsumował całą sytuacje "Panie Waldku pan sie nie boi"
a na tym filmiku jakie same poczciwe gęby, niezmienne w tej naszej polityce z Niesiołem na czele, do tego Frasyniuk, Moczulski...
'Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!"
Odwagę, bym mógł zmieniać rzeczy, które mogą i powinny być zmienione,
Łagodność, bym akceptował rzeczy, które nie mogą być zmienione i
Mądrość, bym umiał odróżnić jedne rzeczy od drugich.
a na tym filmiku jakie same poczciwe gęby, niezmienne w tej naszej polityce z Niesiołem na czele, do tego Frasyniuk, Moczulski...
hehe
Jest też kapciowy TW Bolka , kapitan SB nijaki pan Wachowski witający sie - ""Zdrawstwujtie". No i ryży chujozo , jaki przestraszony ale nie dziwie się , w końcu gdyby wszystko wyszło na jaw , to byłby niezly "pasztet" ...
ps.skoro jesteśmy przy Wałęsie , polecam obejrzeć:
w sumie to sie układa w logiczna całość, tarcza, rura po dnie Bałtyku, masa niewygodnych ludzi nie ma juz na tym świecie...ja tam daleki jestem od teorii spiskowych, ale taka dygresja mi sie tylko tak nasunęła.
Ostatnio edytowany przez: anathema, 30 marca 2011, 15:15 [1 raz(y)]
'Ludzie, w których może jeszcze tkwi iskierka ludzkości, uczuć ludzkich, opamiętajcie się! Usłyszcie mój krzyk, krzyk szarego, zwyczajnego człowieka, syna narodu, który własną i cudzą wolność ukochał ponad wszystko, ponad własne życie, opamiętajcie się! Jeszcze nie jest za późno!"
Odwagę, bym mógł zmieniać rzeczy, które mogą i powinny być zmienione,
Łagodność, bym akceptował rzeczy, które nie mogą być zmienione i
Mądrość, bym umiał odróżnić jedne rzeczy od drugich.
Już 6 kwietnia do rąk czytelników „Gazety Polskiej” trafi film Anity Gargas pt. „10.04.10”. Ten niemal półtoragodzinny dokument jest zapisem relacji licznych świadków katastrofy smoleńskiej, których obserwacje w istotny sposób podważają ustalenia komisji MAK.
Film powstał po ogłoszeniu raportu MAK. W znacznej części oparty jest na materiałach nagranych w Smoleńsku. Zawiera także niepublikowane dotąd zdjęcia z 10 kwietnia 2010 r. oraz kilku następnych dni. Dokument powstał mimo wielu trudności - początkowo ambasada Federacji Rosyjskiej odmówiła ekipie Anity Gargas wydania wiz.
Szczególnym walorem filmu są wypowiedzi Jadwigi Kaczyńskiej, która po raz pierwszy po śmierci syna zdecydowała się zabrać głos w sprawie toczącego się śledztwa. Autorka filmu rozmawiała także z mieszkańcami osiedla sąsiadującego z lotniskiem, pilotami i pracownikami jednostki wojskowej, którzy wciąż dobrze pamiętają okoliczności katastrofy. Ich relacje mocno odbiegają od tych prezentowanych w oficjalnych komunikatach z rosyjskiego śledztwa i stoją w jawnej sprzeczności z głównymi tezami MAK obciążającymi winą za spowodowanie katastrofy wyłącznie polskich pilotów.
W filmie „10.04.10” występują jedynie świadkowie i eksperci, przez co nabiera on szczególnego znaczenia w dyskusji na temat rzeczywistych przyczyn katastrofy .
Polecam wszystkim przedstawicielom "ciemnogrodu" , "oszołomom" i reszczie ekipy Commando Moher
Pewnie jakby rzadzil Jaroslaw K. to ceny bylyby duzo nizsze....
Być może, chociaż to jedynie teza, równie możliwa jak stwierdzenie, że ceny byłyby niższe. Faktem jest natomiast, że w okresie 2005-2007, czyli sprawowaniu władzy przez Prawo i Sprawiedliwość ceny były dużo niższe niż dzisiaj, a ówczesny lider opozycji Donald Tusk podczas słynnej debaty z ówczesnym Premierem Jarosławem Kaczyńskim w iście mistrzowsko-pijarowskim stylu, punktował swojego konkurenta wymienianiem cen podstawowych produktów spożywczych.
Skoro wtedy posłużył się demagogią (bowiem czyniąc zarzut, że ceny żywności ciemiężą Polaków, posłużył się retoryką demagogii) dlaczego dziś mu tego nie wypominać, kiedy rachunek jaki otrzymujemy w sklepach skrajnie wypłukuje nasz portfel?
Jarosław "wielki bogacz" w Biedronce nie chce kupować, bo za tanio tam. Niby taki z niego patriota, a tu jakoś nie wykazuje patriotycznej postawy. O ile się nie mylę, to Biedronka jest jedyną polską siecią dużych sklepów
Sieć sklepów biedronka należy do spółki akcyjnej Jeronimo Martins Dystrybucja, której właścicielem jest portugalskie konsorcjum Jeronimo Martins.
Rozumiem, że epitet "wielki bogacz" to forma zarzutu, że JK w przeciwieństwie do wielu swoich politycznych adwersarzy się na polityce nie dorobił i raczej nie epatuje nowobogackimi cechami?
Faktycznie nie jest polska, za to ponoć około 95% produktów w niej pochodzi z krajowej produkcji. Z resztą teraz to już prawie wszystko w Polsce to obcy kapitał, a Polacy to pracują jak dawniej Murzyni na obcy zysk.
"Wielki bogacz" to raczej forma żartu z Jarka tłumacząca czemu czuje niechęć do zakupów w Biedronce. Może przecież snobistycznie robić zakupy tam gdzie jest drożej. Tanie sklepy są przecież dla "biedaków"
Swoja droga kto to był ten Pawlak, tak po prawdzie do tej pory raczej anonimowy człowiek.
No i Kazik w soim utworze ewidentnie podsumował całą sytuacje "Panie Waldku pan sie nie boi"
Co do osoby pana Waldka - warto nadmienić że to wlasnie on podpisał długoterminową , skrajnie niekorzystna dla Polski umowę z Gazpromem na dostawy gazu , dzięki czemu zapłacimy Rosji znacznie więcej niż inni odbiorcy .
Raport PiS o stanie państwa został w czwartek wieczorem opublikowany na stronach internetowych partii. Na 116 stronach PiS stawia zarzuty rządowi Donalda Tuska w niemal wszystkich dziedzinach funkcjonowania państwa.
W 56 rozdziałach, liczących maksymalnie po dwie strony, jest mowa o - jak to ujęto - „systemie Tuska”, czyli o tym, dlaczego III Rzeczpospolita wymaga - według polityków PiS - „wielkiej naprawy”.
Według raportu, PO prowadzi „bezrozumną politykę zagraniczną” polegającą na „klientyzmie i samodegradacji naszego kraju”. Konieczna jest też - zdaniem autorów raportu - deprowincjonalizacja Polski, do czego dążył rząd PiS.
„Jeśli Naród ma być centralną kategorią koncepcji i planu rządzenia, trzeba zacząć od polityki w tych dziedzinach, które najbardziej bezpośrednio kształtują jego świadomość: edukacji, kultury, szkolnictwa wyższego i mediów publicznych” - napisano w raporcie.
Według raportu na stosunek PO wobec narodu wpływa postawa „Gazety Wyborczej”, która - zdaniem PiS - „polską tradycję czy polskość jako taką opisuje zwykle w kategoriach nacjonalizmu i szowinizmu”.
Zdaniem autorów raportu PO mocno podkreśla też znaczenie regionalizmów, czego przykładem jest „ostentacyjne akcentowanie przez Donalda Tuska swojej kaszubskości”. Autorzy raportu nawiązali też do spisu powszechnego i kwestii narodowości śląskiej. Według nich „śląskość jest po prostu pewnym sposobem odcięcia się od polskości i przypuszczalnie przyjęciem po prostu zakamuflowanej opcji niemieckiej”.
W raporcie jest także mowa m.in. o „antyprezydenckim bezprawiu” i „bezceremonialnych i bezwstydnych słownych atakach (na Lecha Kaczyńskiego-PAP) znaczących i awansujących polityków PO, ale także Donalda Tuska czy ówczesnego marszałka Bronisława Komorowskiego”.
PiS, odnosząc się do katastrofy smoleńskiej, stwierdza, że „premier dał się użyć w prowadzonej przez Rosję rozgrywce przeciwko prezydentowi, co m.in. skutkowało rozdzieleniem wizyt i skończyło się katastrofą, w której zginął Lech Kaczyński i 95 innych obywateli RP (...)”.
W ocenie PiS, „w sprawie katastrofy smoleńskiej rząd PO w sposób konsekwentny stosuje zasadę nieodpowiedzialności”. Odnosząc się do raportu MAK autorzy dokumentu napisali, m.in., że Rosjanie mogli „dojść do wniosku, że oskarżenie o spowodowanie katastrofy strony polskiej, pilotów, gen. Błasika, a w ostatecznym rachunku Prezydenta, jest przez polski rząd akceptowane”.
W ocenie PiS „miękka reakcja” premiera Tuska po ogłoszeniu ostatecznej wersji raportu MAK wynikała z przeświadczenia, że „podtrzymanie poprzedniego, twardego stanowiska oznaczałoby przyznanie racji opozycyjnemu PiS, a więc uczynienie tego, co w ramach socjotechniki PO jest całkowicie niedopuszczalne”.
W raporcie PiS zaznaczono, że nie została w nim poruszona kwestia „wersji wydarzeń, które generalnie sprowadzają się do twierdzenia, że doszło do zamachu”. Ale - też - podkreślono - „w żadnym razie nie twierdzimy, że istnieją przesłanki, aby z góry taką hipotezę wykluczyć”.
W raporcie jest też mowa o „moralnej szarej strefie III Rzeczypospolitej”, braku „zdecydowanego rozdzielenia tego, co dobre, od tego, co złe”, braku rozliczeń i zrekompensowania krzywd. „W bardzo wielu wypadkach osoby uczestniczące w działaniach represywnych lub je popierające zostały w istocie nagrodzone” - czytamy. Oceniono też, że rozwiązanie w 1990 roku SB było fikcją.
W tekście wspomina się też o spóźnionym - według autorów - rozwiązaniu służb wojskowych i powierzchownych zmianach przeprowadzonych w wojsku. Jest też mowa o - jak to określono - „Agencji (nie)Bezpieczeństwa Wewnętrznego”. "Powierzenie kierowania tą służbą Krzysztofowi Bondarykowi oznaczało radykalne odejście od poprzedniego sposobu jej funkcjonowania, oznaczało przywrócenie do pracy niektórych ludzi SB" - czytamy.
W ocenie PiS pojawiają się też sygnały, że ABW może zbierać materiały na polityków tej partii. Sygnały te „dotyczyć mają praktyki zapraszania na rozmowy funkcjonariuszy i urzędników rządowych z czasów gabinetu Jarosława Kaczyńskiego, których zachęca się jakoby do opowiadania czegoś na byłego premiera”.
Odnosząc się do polityki gospodarczej autorzy raportu piszą, że "centralną pozycję" zajmuje w niej minister finansów Jacek Rostowski, „osoba, której droga do rządu wymagałaby precyzyjnego wyjaśnienia”. Według nich „mimo propagandowej wrzawy nagłaśniającej akcję cięć wydatków, wzrosły one w ciągu trzech lat (uwzględniając cały sektor publiczny) o 140 mld zł”, a cały wysiłek ministra finansów „koncentruje się na jednej sprawie: ukrywaniu deficytu”.
W gospodarce PO stosuje „strategię likwidacji i upartyjnienia”. „Obsada stanowisk w spółkach skarbu państwa za rządów PO oznacza bicie wszelkich rekordów upartyjnienia” - uważają autorzy. PO prowadzi też „rabunkową politykę społeczną”.
W rozdziale „segregacja edukacyjna” PiS krytykuje politykę oświatową. Widoczna jest tam - zdaniem PiS - „przemyślana koncepcja pozbycia się przez państwo odpowiedzialności za nauczanie i wychowanie, zwłaszcza patriotyczne; chodzi wręcz o wycofanie się z niego”.
W raporcie pisze się także o „depisyzacji polityki” pod rządami PO. Jej elementem miałyby być komisje śledcze (np. tzw. komisja naciskowa) mające udowodnić nadużycia PiS popełnione przez wymiar sprawiedliwości i służby specjalne.
PiS krytykuje też m.in. jednomandatowe okręgi wyborcze w wyborach do Senatu i zniesienie państwowego finansowania partii. Zdaniem PiS ułatwia to wybory do parlamentu ludzi miejscowego establishmentu i uzależnienia partie od darczyńców.
zostawiam więzy, wola odzyskała niepodległość
siłę i pewność, jeśli czujesz to chodź ze mną
jak nie zostawiam na którymś przystanku strach
i tych słabych, co marzenia umieją spełnić tylko w snach
Prawo i Sprawiedliwość wydało książkę wypełnioną oczywistymi dla każdego nieuprzedzonego obserwatora spostrzeżeniami na temat stanu naszego państwa. W tej części, jaką jest diagnoza sytuacji - a tego dotyczy większość "Raportu" - trudno się tam z czymkolwiek nie zgodzić. Dlatego co rozsądniejsi krytycy głównej partii opozycyjnej, jak choćby publicystka "Gazety Wyborczej", skupili się na wytykaniu jej braku alternatywnego programu. Tu się oczywiście można spierać. Natomiast co do tego, że państwu polskiemu bliżej do wzorców kongijskich, niż zachodnich, i o konkretnych tego przykładach, dyskutować się nie da.
Ale oczywiście polityczny marketing nakazuje, że jak PiS mówi "czarne", to każdy działacz PO musi się nadąć, skrzywić i wycedzić, że PiS to chorzy idioci i w ogóle nie warto dowodzić, że białe. Stąd więc przedstawiciele siły rządzącej w mediach natychmiast orzekli, że chore nie jest państwo, tylko Jarosław Kaczyński.
( ... )
Pewien telewizyjny magnat z USA miał powtarzać: "pogarda dla widza zawsze owocuje wzrostem oglądalności". PO przyzwyczaiło się, że im śmielej zakłada, iż wyborcy są stadem kompletnie wymóżdżonych baranów, tym bardziej jej to punktuje. Więc w sumie nie ma się co dziwić.
Zamiast się więc dziwić, zwróćmy uwagę na pouczające zestawienie tego, co u Tuska wolno, a co nie. Partyjny sąd wylał właśnie posła Węgrzyna. Poseł Węgrzyn, jak pamiętamy, jako jedyny odpowiedział pozytywnie na lesbijską kampanię reklamową "niech nas zobaczą", w ramach której panie o takich preferencjach żądały od społeczeństwa, by na nie patrzeć. Węgrzyn oznajmił, gdzieś zresztą w biegu i chyba w swoim "subiektywnym przekonaniu" żartem, że on, owszem, chętnie by popatrzył, dziennikarz zrobił z tego newsa, i "powstało wielkie poruszenie", właśnie zakończone "wyświeceniem" posła z partii.
Zwracam uwagę, że nikt w PO nie wspomniał nawet o wyrzuceniu z partii "Mira" Drzewieckiego choćby za nazwanie Polski "dzikim krajem". Nie mówiąc już o aferze hazardowej. No, ale Węgrzyn jest w sumie nikim, a "Drzewko" byłym skarbnikiem PO z czasów, kiedy jeszcze Tusk nie brał budżetowych subwencji (i nawet zapierał się, że ich nigdy nie weźmie) więc pewnie gdyby się poczuł dotknięty, mógłby nam dużo opowiedzieć, skąd panu premierowi nogi wyrastają.
Pamiętają Państwo jeszcze, za co wyrzucony został z partii senator Misiak? No, ale Misiak też był nikim, w przeciwieństwie do "Chlebka", który jest takoż pod ochroną, jak "Drzewko". A pamiętają Państwo, za co wyleciał z ministrowania pan Ćwiąkalski? No, ale on nie był, jak - nomen omen - Grabarczyk polskiej infrastruktury szefem istotnej dla partii i potrzebnej Tuskowi w wewnętrznych rozgrywkach koterii, zbudowanej na zatrudnieniu w podległym sobie resorcie dziesiątek, a może nawet setek krewnych i znajomych różnych peowskich cwaniaczków.
Co do samej partii rządzącej, około 300 osób wylano z niej osobistą decyzją Tuska za angażowanie się w działalność rozmaitych komitetów lokalnych. Partia, która bajerowała, że będzie "platformą" dla działań obywatelskich, dla aktywności lokalnej, karze surowo za wyłamywanie się z szeregów. Żadna tam aktywność obywatelska - wódz śle w teren swoich przedstawicieli, a miejscowi, jeśli chcą zasłużyć na posady, muszą karnie ich wspierać, albo won ze dwora. Na tym polega ta zawarta w nazwie "obywatelskość".
I jeszcze coś w kwestii "Biedronki":
Aha, no i jeszcze na tym, żeby zawsze mówić odwrotnie niż Kaczyński. Jak prezes PiS stwierdzi, że dyskonty są sklepami dla biedoty, to punktem honoru każdego nachapanego staje się natychmiast publicznie zapewnić, że on sam kupuje w "Biedronce", że w ogóle "Biedronka" jest de best, a wyrób seropodobny z barwionej kurkumą parafiny po 5,99 w promocji pod butelkę Chateaux La Patique to jego codzienny ulubiony zestaw. I więcej już ruszać mózgownicą nie trzeba.
INTERIA.PL
Ostatnio edytowany przez: eM, 1 kwietnia 2011, 21:38 [2 raz(y)]
Polacy, Ślązacy, Niemcy? – jaką narodowość podadzą mieszkańcy Śląska. Trwają zabiegi o ich deklaracje
Ruch Autonomii Śląska w ciągu dwóch ostatnich dni rozdał na Górnym Śląsku 100 tys. ulotek, w których namawia, by Ślązacy w spisie powszechnym deklarowali narodowość śląską.
– Ulotki rozdawaliśmy na ulicach, w zakładach pracy, wśród znajomych. Nasi wolontariusze rozwiesili też 10 tys. plakatów – mówi Michał Kieś z Ruchu.
W czasie spisu, który rozpoczął się w piątek, można zadeklarować dowolną narodowość, nawet formalnie nieistniejącą. Dodatkowo Główny Urząd Statystyczny do listy narodowości, które można wybrać, dołączył m.in. śląską. Podczas poprzedniego spisu w 2002 r. zadeklarowały ją aż 173 153 osoby (niemiecką – 152 tys.), podając ją rachmistrzowi z własnej inicjatywy. RAŚ liczy, że teraz będzie ich nawet trzy razy więcej.
Ruch chce przekonać do swoich poglądów także Ślązaków, którzy dotychczas deklarowali przynależność do innej narodowości, głównie niemieckiej. Tym bardziej że teraz podczas spisu pada pytanie nie tylko o narodowość, ale również o przynależność do grupy etnicznej lub narodowościowej.
Ruch właśnie otworzył swoje drugie biuro w Opolu, a Opolszczyzna zamieszkiwana jest przez dużą grupę mniejszości niemieckiej. – Rzeczywiście, jesteśmy postrzegani jako konkurencja – przyznaje Jerzy Gorzelik, szef RAŚ i wicemarszałek województwa śląskiego.
Od piątku można też kupić miesięcznik związany z Ruchem – "Nowa Gazeta Śląska". Koszt 2 zł, nakład – 10 tys. – Jesteśmy właścicielem tytułu, wydawca jest niezależny – tłumaczy Gorzelik, ale zaznacza, że "miesięcznik promuje idee RAŚ".
Kampanię Ruchu próbuje storpedować PiS i apeluje do Górnoślązaków, by deklarowali narodowość polską. Grupa radnych tej partii nazwała RAŚ-owców "fałszywymi prorokami".
– Odezwa PiS dość słabo się prezentuje przy tak dobrze prowadzonej kampanii RAŚ – ocenia politolog dr Tomasz Słupik. Jego zdaniem konkurencji Ruchu mogą się bać przedstawiciele mniejszości niemieckiej. Ale i oni organizują swoje akcje związane ze spisem.
– Ruszamy z "kampanią edukacyjną". Osobiście będę miał na ten temat prelekcję. Chcemy uświadomić ludziom z mniejszości niemieckiej, jak mogą i powinni odpowiadać – mówi poseł Ryszard Galla. A Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Niemców na Śląsku Opolskim wypuściło film "Powiedz odważnie, że jesteś Niemcem". Można go zobaczyć w serwisie YouTube.
Na wynikach spisu może zaważyć także polityczny sukces RAŚ w wyborach samorządowych. Od kiedy Ruch zaczął współrządzić województwem, zainteresowanie członkostwem wzrosło co najmniej dwukrotnie. – Czujemy, że sukces przyciąga – przyznaje Gorzelik. Teraz RAŚ chce rozszerzyć ideę autonomii dla innych regionów.
Z kolei sukces Ruchu podczas spisu może się przełożyć na wyniki wyborów parlamentarnych. – Wystawiamy kandydatów tylko do Senatu – zapewnia Gorzelik. Przyznaje, że ludziom z RAŚ miejsca na listach do Sejmu proponowała PO, i dodaje: – Nie jesteśmy zainteresowani.
1. Zgodnie z przewidywaniami dzieje się to, czego można było uniknąć. Separatystyczny Ruch Autonomii Śląska poprzez dopuszczenie go do koalicji rządzącej w Sejmiku Województwa Śląskiego przez PO zaczyna dzięki mechanizmom w które jako władza jest wtłoczony, realizować politykę pod późniejsze coraz dalej idące w kierunku autonomii działania.
2. Nie istnieje coś takiego jak narodowość śląska. Tereny te zamieszkują Polacy, oraz jako mniejszości narodowe Niemcy i Czesi. Mieszanka kulturowa jaka częściowo się tam wytworzyła na przestrzeni krótkiego okresu historycznego nie może być powodem do wysuwania tez o istnieniu narodu śląskiego. Ślązak to nie narodowość, a jedynie przynależność kulturowa, która ściśle wiąże się z Polską.
3. W 1990 roku morawscy autonomiści zdobyli około 10% głosów w wyborach do Czeskiej Rady Narodowej, a na samych Morawach – aż 25%. Zgodnie z tamtejszą racją stanu czeskie formacje polityczne od prawa do lewa odmówiły jakiejkolwiek współpracy z separatystycznie nastawionymi autonomistami morawskimi, co w krótkim czasie doprowadziło do ich marginalizacji.
4. Wojciech Korfanty przewraca się w grobie. Kompletnie nie rozumiem skąd jakieś dążenia separatystyczne na szerszą skalę i dążenie do odrębności na siłę. Dlaczego nie chcą szukać wzorców na przykład w wyżej wymienionym wielkim Polaku i wielkim Ślązaku zarazem?
5. Widać do czego prowadzi popieranie dyktatur mniejszości przez UE i wspieranie regionalizacji. Kosovo było precedensem, swoistym kierunkowskazem dla tych, którzy marzą o tworzeniu państwowości swoich małych ojczyzn. Już zawczasu należy stanowczo się temu sprzeciwiać, zanim szerszy lokalny demos zostanie ogarnięty tym syfem.
zostawiam więzy, wola odzyskała niepodległość
siłę i pewność, jeśli czujesz to chodź ze mną
jak nie zostawiam na którymś przystanku strach
i tych słabych, co marzenia umieją spełnić tylko w snach
Mieć opozycję, która nie potrafi przedstawić spójnej i wiarygodnej alternatywy dla działań władzy – to bardzo źle. Ale mieć jeszcze i władzę, która nie umie nic poza odwracaniem każdego słowa opozycji – to tragedia. Szczególnie gdy władza ta obejmuje też sterujące emocjami wyborców media elektroniczne.
Polska debata publiczna jest na dnie. Wydarzenia tak brzemienne w skutki, jak wprowadzenie Polski do zagadkowej strefy euro-bis, przechodzą równie niezauważone, jak niegdyś „pakt trzech czarnych orłów”. Zbyt szczelnie wypełniła bowiem eter gromada małp przedrzeźniających każde słowo Jarosława Kaczyńskiego. Obraził Gabon! Obraził Kaszubów! – serwują nam co dzień rozrechotani od rana prezenterzy i zapraszani przez nich „eksperci”.
Na tej fali liczni odpasieni osobnicy w markowych garniturach zapewniali nas niedawno, że oni też robią zakupy w Biedronce. Teraz ci wczorajsi klienci dyskontów rzucili się deklarować, że w spisie powszechnym podadzą „narodowość śląską”, choć są skądinąd, ale „dla solidarności”. To już jest nie tylko do bólu groteskowe. To jest po prostu groźne. Są sprawy wymagające nieco więcej rozumu, niż tylko robić wszystko na przekór Kaczyńskiemu. Jeśli tego rozumu brak, to może lepiej się przymknąć.
Mądrze przeprowadzona regionalizacja państwa mogłaby je wzmocnić, i z perspektywy Warszawy nawet wskazane by było, żeby zamiast podatników z całej Polski dotowaniem śląskich kopalń obciążyć pana Gorzelika. Ale „naród śląski” istnieje tak samo jak naród mazowiecki czy kujawsko-pomorski. Agresywna retoryka separatystów może tylko stworzyć nowe problemy i zaognić stare – ale na pewno niczego nie rozwiąże.
Tych, którzy rzucają się ich wspierać, aby tylko na złość Kaczyńskiemu, proszę – puknijcie się w głowy, póki czas.
Ostatnio edytowany przez: J., 5 sierpnia 2017, 17:37 [1 raz(y)]
zostawiam więzy, wola odzyskała niepodległość
siłę i pewność, jeśli czujesz to chodź ze mną
jak nie zostawiam na którymś przystanku strach
i tych słabych, co marzenia umieją spełnić tylko w snach
Rząd Donalda Tuska formułował krytyczną opinię na temat m.in. języka śląskiego. TVP Info dotarło do pisma MSWiA, w którym ostrzega się przed „podsycaniem sztucznych separatyzmów”.
okument jest rządową opinią na temat ustawy nadającej mowie śląskiej rangę języka regionalnego. Ustawa zakłada, że język mógłby być nauczany w szkołach, a nazwy miejscowości pisane podwójnie: po polsku i po śląsku. Pracuje nad nią śląski poseł PO Marek Plura.
Klub PO w marcu ubiegłego roku wysłał projekt do zaopiniowania w MSWiA. Odpowiedź nie pozostawiła na nim suchej nitki.
„W przypadku próby podniesienia dialektu śląskiego do rangi odrębnego języka istotną rolę mogą odgrywać ambicje polityczne” – napisał wiceminister Piotr Stachańczyk.
Dodał, że mowa śląska nie jest językiem, a dialektem i zestawił ją z językiem mołdawskim, sztucznie stworzonym po proklamowaniu sowieckiej Mołdawii. Przestrzegł też przed konsekwencjami uchwalenia ustawy. „Takie działania przez część obywateli naszego kraju mogłyby być odebrane jako sztuczne dzielenie obywateli i prowokowanie oraz podsycanie sztucznych separatyzmów” – napisał.
W lutym na stronach internetowych MSWiA pojawiła się kolejna wersja dokumentu, z którego wykreślono najostrzejsze fragmenty. Pomimo złagodzenia wymowy opinii, śląski poseł PiS Bolesław Piecha uważa ją za dowód na „swoistą hipokryzję PO”.
– Szkoda, że działacze Platformy nie przeczytali pisma, zanim zaczęli krytykować Jarosława Kaczyńskiego i podpisali się pod wnioskiem do prokuratury w sprawie wypowiedzi prezesa Kaczyńskiego. Niektóre argumenty ministrów z rządu Platformy są zbliżone do naszych – komentuje.
TVP Info
Cóż , ważne jednak żeby zrobić na złość Kaczorowi czekam tylko aż posłowie PEŁO w ramach solidarności z "Polakami" z Oberschlesien zaczną gwizdać na Polski hymn i ublizać nam od Polskich świń tak jak to dziewczyny z Rucha mają w zwyczaju
ps.
Ostatnio edytowany przez: eM, 5 kwietnia 2011, 20:38 [5 raz(y)]
"Grupa ITI złożyła do warszawskiego sądu rejonowego prywatny akt oskarżenia przeciw szefowi Służby Kontrwywiadu Antoniemu Macierewiczowi, zarzucając mu m.in. pomówienie.
"Podjecie czynności prawnych jest skutkiem zapowiedzianych działań przeciw osobom lub instytucjom, które rozpowszechniają fałszywe oskarżenia lub informacje o grupie ITI, jej założycielach, jej spółkach, prowadzonej działalności biznesowej lub o jej pracownikach" - napisano w poniedziałkowym komunikacie ITI dla portalu Wirtualnemedia.pl.
Media to sektor zaufania publicznego, gdzie niezależność, wiarygodność i wolność wypowiedzi są podstawą naszej działalności, a rozpowszechniane bez skrupułów oskarżenia i pomówienia właśnie w te zasady godzą. Dlatego oddajemy sprawę w ręce Sądu aby jego wyrok bezdyskusyjnie zakończył wszelkie spekulacje? ? powiedział Wojciech Kostrzewa, Prezes Zarządu i Dyrektor Generalny Grupy ITI.
Złożony w piatek akt oskarżenia jest następnym krokiem poczynionym przez Grupę ITI zmierzającym do obrony dobrego imienia Firmy. W najbliższym czasie spodziewane są następne pozwy i akty oskarżenia.
Jak wiemy ITI przegrało w Sądzie Macierewicz miał Rację mówiąc iż ITI stworzone zostało na Polecenie Czesława Kiszczaka oraz następnych komunistów oraz zostało przez rząd sfinasowane. Kazdy juz sie domysli w jakim celu.
Sekretarz Stanu przy Radzie Ministrów. Warszawa 22 lutego 1983r.
Rzecznik Prasowy Rządu
Tow.Generał Czesław Kiszczak
Minister Spraw Wewnętrznych
Proponuję utworzenie w MSW oddzielnego pionu ( służby) propagandowej, działającej także w obrębie MO. Znaczna część politycznie ważnych w skali kraju przedsięwzięć polityczni-propagandowych ma związek domeną działalności MSW. Dopóki w kraju toczyć się będzie walka polityczna, MSW będzie planować i realizować przedsięwzięcia o największym znaczeniu z punktu widzenia jej przebiegu. Niezbędny jest, więc poważny, instytucjonalny instrument umożliwiający lepsze wykorzystanie propagandowe tych operacji, bezpośrednie oddziaływanie na społeczeństwo w pożądanym kierunku. (...)
Służba propagandowa MSW powinna mieć możliwość dawania do TV, radia i prasy gotowych programów do druku, albo też dostarczania TV, radiu i prasie półproduktów, którym ostateczny kształt nadadzą redakcje TV, radia i prasy.(..) W przypadku tego rodzaju rozbudowy służby propagandowej, decydujące znaczenie będzie mieć obsada kadrowa. Trudno jednak znaleźć dobrych dziennikarzy, którzy zdecydują się przejść do MSW. Nie mniej mam pewne propozycje, które jak uważam, warto przynajmniej rozważyć:
1. Mariusz Walter nadaje się na głównego konsultanta, jakiegoś szefa propagowania, szefa realizacji programów radiowo-tv - jednym słowem na kierownika pionu propagandy, lecz główną siłę koncepcyjno - fachową. (...) Pozytywnie zweryfikowany w 1982r. Sam się usunął z TV, mając dość nękania go. (...) Walter zwleka z decyzją powrotu, żądając satysfakcji i pognębienia jego wrogów.(...) Walter jest więc w tej chwili do wzięcia i wkrótce będzie za późno, bo ma otrzymać wysokie stanowisko w TV, jak mu się tam oczyści przedpole. (....)
Gdyby udało się pociągnąć Waltera, on zaproponuje dużo młodych, zdolnych ludzi. Ja dalej będę myśleć, rozglądać się, szukać.
Jerzy Urban
Źródło: Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN IPN BU MSW, II 1013, k 36-41, oryginał, mps. Biuletyn IPN 11.12.2006r. str.104-109. - link do biuletynu i treści całego listu: http://www.ipn.gov.pl/download.php?s=1&id=8534
Uodpornionym na retorykę Urbana, polecam lekturę całości tego listu.
Pomysł Urbana - stworzenia służby propagandowej, kierowanej przez MSW, nie doczekał się realizacji w czasach PRL- u. Władza uznała, że bazując na osiągniętych doświadczeniach, rozwijając bardziej inicjatywy można osiągnąć cele zakładane w koncepcji tow.Urbana, bez sięgania do form konwencjonalnych, bez powoływania instytucji specjalnej z całym warsztatowym zapleczem, nadzwyczaj kosztownym w fazie organizacji i eksploatacji"
Dokument - „Uwagi dotyczące koncepcji utworzenia w MSW odrębnego pionu propagandowego ( propozycja tow.Urbana)„ - Biuro Udostępniania i Archiwizacji Dokumentów IPN IPN BU MSW, II 1013 k.33
Minęło kilka lat i władza zrozumiała, że zmiany w koncepcji funkcjonowania państwa komunistycznego, zainicjowane przez towarzyszy radzieckich i wspierane przez służby sowieckiego imperium, wymagają jednak utworzenia biznesowego zaplecza i nowej polityki informacyjnej", służącej interesom transformacji ustrojowej. Z tego okresu pochodzi opis, zawarty w drugim dokumencie.
Sąd Okręgowy w Warszawie sygn. akt VIIIK37/98 t. IV, akta tajne
Przesłuchanie Grzegorza Żemka
Odpowiedzialnym z ramienia II Zarządu Sztabu Generalnego WP za lokowanie agentów w sferze mediów był Ryszard Pospieszyński, najpierw pracownik Komitetu Centralnego ZPR, a później dyrektor generalny Filmu Polskiego. Ja dostałem od służb specjalnych wojskowych zadanie po konsultacjach z Pospieszyńskim aby znaleźć za granicą firmę, która mogłaby pełnić rolę "konia trojańskiego", to znaczy która mogłaby służyć do wprowadzenia agentów na obszar na Zachodzie, w dziedzinie mediów. Był to rok 1987.
Jedyną firmą zagraniczną w dziedzinie mediów, którą znałem była firma należąca do Jana Wejherta, ulokowana w Irlandii, na obszarze doków portowych, które stanowiły wydzielony w Irlandii obszar tzw. „raju podatkowego". Mechanizmy działań tego raju podatkowego były analogiczne do tych, które funkcjonowały na Guernsey.
Firma ta nazywała się Cantal , a później zmieniono jej nazwę na I.T.I. Ta firma finansowała się z kredytów banku handlowego International w Luksemburgu.
Zapytałem służb wojskowych czy mogę podjąć kontakt z Wejhertem. Otrzymałem wówczas informację, że on już współpracuje ze służbami wojskowymi, więc będzie to proste. W tym czasie byłem dyrektorem Departamentu Kredytów w BHI. Poznałem w czasie tych rozmów z Wejhertem jego współpracowników m.in. Marcina* Waltera. Zasugerowali mi, że jeżeli jest potrzeba zorganizowania - znalezienia przykrycia dla agentów działających w dziedzinie mediów i ich finansowanie, to najlepiej stworzyć międzynarodowy koncern z udziałem Filmu Polskiego. (...) Przekazałem te sugestie do wojska, ale postawiłem warunek że jeżeli mam się tym zająć to muszę dostać ludzi którzy znają się na mediach i byliby w stanie taki koncern zorganizować. (...) Ten biznesplan przekazałem do WSI oraz Wejchertowi, do oceny.(...)
Przyznaję jednak, że przez cały czas miałem naciski ze służb specjalnych czy to ze strony Pospieszyńskiego żeby jak najszybciej zorganizować ten koncern medialny na zachodzie. W związku z tym rozpoczęła się pierwsza faza tworzenia tego koncernu; muszę przyznać że trochę „na wariackich papierach". (...)
Chcę przypomnieć, że w końcu 1988 r. z konta W.K. Nebeling, tj. zaszyfrowanego konta wojskowego w banku International w Luksemburgu (BIL) dokonywano wypłat na konto pana Weinfelda, oznaczone Group Weinfeld, nie pamiętam w tej chwili w jakim banku. Mnie zlecono żebym takie wpłaty przekazywał jako dysponent konta. Wiem, że kwoty przekazywane we frankach belgijskich Weinfeld zamieniał na dolary i przekazywał do Attachatu Wojskowego w Brukseli. Będąc już dyrektorem FOZZ-u też dokonywałem takich operacji , a nawet osobiście zamieniałem pieniądze i zanosiłem do Attachatu Wojskowego przy Ambasadzie Polskiej w Brukseli. Attache był Wojciech Myszak. Chcę sprecyzować wyglądało to tak, że ja przekazywałem do Weinfelda pieniądze z konta wojskowego w BIL a on przywoził mi czek na franki belgijskie. Ja je zamieniałem na dolary i zanosiłem do Attachatu. Wynikało to stąd, że wojsko rozliczało się tylko w dolarach. Informacje o których mówię zawierają również dokumenty w aktach tajnych na k. 113,116. W późniejszym okresie czasu Weinfeld szantażował służby wojskowe , że ujawni operacje gotówkowe prowadzone przez wojsko na terenie Belgii. (...)
* - oczywista pomyłka w imieniu
Dokument znajduje się w Raporcie Komisji Weryfikacyjnej o działalności żołnierzy i pracowników WSI. Str. 302-303 i stanowi aneks nr.9 http://www.wsi.emulelinki.com/aneks_9.htm
Tak, w świetle powyższych dokumentów, wyglądaj historyczne" podstawy, na jakich powstał koncern medialny ITI i rzeczywiste inspiracje jego twórców. Nie ma żadnych powodów, by sądzić, że współpracujący z wojskowymi służbami specjalnymi Wejchert i Walter zakończyli tę współpracę w wolnej Polsce. Takich ludzi i takiego majątku służby nie wypuszczały z rąk. Jeżeli przyjąć, że układ PRL -owskich służb wojskowych przetrwał w niezmienionej formie do obecnych czasów, w takim samym stopniu przetrwała również szeroko rozumiana agentura.
Jak wyraźnie wynika z zeznań Grzegorza Żemka - kadrowego oficera WSI, finansowanie koncernu medialnego odbywało się poprzez Bank International w Luksemburgu, służący wywiadowi PRL do dokonywania nielegalnych operacji finansowych. Jasno też określono zadania operacyjne medialnego "konia trojańskiego". Dalekowzroczna strategia służb sowieckich, zakładała proces transformacji ustrojowej, w której przeprowadzeniu szczególną rolę przypisano "wolnym mediom". W tworzeniu pozorów państwa demokratycznego, konieczne były struktury propagandy, kamuflowane pod przykryciem prywatnych mediów, dające solidne zaplecze finansowe i służące manipulacji opinią publiczną. Innym sposobem, była zgoda komunistycznych służb na powołanie mediów, zarządzanych przez koncesjonowaną opozycję - czego przykładem może być Gazeta Wyborcza, powstała na skutek ustaleń, zawartych przy Okrągłym Stole.
Jeżeli z tej perspektywy spojrzeć na informacyjną działalność TVN -u, nietrudno dostrzec, że jej priorytetem jest obrona status quo, zwanego umownie III Rzeczpospolitą. To wokół mediów takich jak TVN czy Gazeta Wyborcza, powstały środowiska opiniotwórcze i tam należy szukać pierwszej linii obrony frontu - ustaleń Okrągłego Stołu. Łatwość, z jaką tego typu media, posługują się materiałami uzyskanymi od służb specjalnych, znajduje swoje uzasadnienie w słowach Jerzego Urbana - "Służba propagandowa MSW powinna mieć możliwość dawania do TV, radia i prasy gotowych programów do druku, albo też dostarczania TV, radiu i prasie półproduktów, którym ostateczny kształt nadadzą redakcje TV, radia i prasy."
Ostatnio edytowany przez: J., 5 sierpnia 2017, 17:37 [1 raz(y)]
zostawiam więzy, wola odzyskała niepodległość
siłę i pewność, jeśli czujesz to chodź ze mną
jak nie zostawiam na którymś przystanku strach
i tych słabych, co marzenia umieją spełnić tylko w snach
Gen. Sławomir Petelicki, twórca GROM i członek Zespołu Ekspertów Niezależnych zarzuca rządowi zakłamanie ws. katastrofy smoleńskiej. Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski Donald Tusk i jego otoczenie z rozmysłem wprowadza społeczeństwo w błąd i to już od poranka 10 kwietnia. Petelicki powtarza, że tuż po katastrofie czołowi politycy PO otrzymali SMS z instrukcją na temat tego, jak mają się wypowiadać na temat katastrofy.
SMS brzmiał tak: "Katastrofę spowodowali piloci, którzy zeszli we mgle poniżej 100 metrów. Do ustalenia pozostaje, kto ich do tego skłonił". Jak zdradza gen. Petelicki, SMS o takiej treści pokazał mu, a następnie przesłał jeden z jego bliskich znajomych z Platformy. Nie poznał go jednak rok temu, ale dopiero w ostatnim czasie. - Mój kolega, który uczestniczył m.in. w powstawaniu expose premiera waha się, czy tego wszystkiego sam nie powinien powiedzieć. Jest rozgoryczony, tym, co się dzieje w Platformie: pozbyto się najlepszych ludzi, teraz robi się wszystko, by usunąć Grzegorza Schetynę, na którym spoczywa ciężar kierowania partią - wyjaśnia. Gen. Petelicki uważa, że ta instrukcja została wysłana "w strachu", a wyszła z trójkąta Donald Tusk-Tomasz Arabski-Paweł Graś.
SMS miał też niejako przewidywać reakcję MAK, który badając wypadki lotnicze w Rosji, zazwyczaj przyjmował wersję o winie pilotów. - Raportu MAK nikt z fachowców nie bierze na serio - mówi gen. Petelicki. Odnosi się także do spóźnionej reakcji premiera ten raport. - Premier, przebywając na nartach dostał informację od wywiadu, że taka konferencja się odbędzie. Wystarczyło dać znać ministrowi Millerowi, by wcześniej zorganizował własną i przedstawił to, co zdobył płk Edmund Klich, który jako jedyny zabrał się za wyjaśnianie katastrofy - komentuje.
Wywiad dla portalu Wprost24.pl, w którym gen. Petelicki po raz pierwszy ujawnił sprawę SMS-ów został usunięty z sieci. - Naciskał na to prawdopodobnie redaktor naczelny "Wprost" Tomasz Lis. Widać poszedł rozkaz, by takie informacje wyciszać, a pan redaktor okazał się dyspozycyjny - mówi.
Petelicki przypomina, że popierał PO w czasie rządów PiS i zaznacza, że ma wielu przyjaciół w tej partii. Uderza go jednak zakłamanie rządzących ws. katastrofy smoleńskiej. - Mówią Polakom: nic się nie stało, a przecież mieliśmy do czynienia z największą tragedią od II wojny światowej. Ta beztroska rządu świetnie wyraża się w słowach gen. Mieczysława Cieniucha, który Smoleńsk nazwał "przykrym incydentem" - mówi. - Obywatele mają prawo wiedzieć, jak było naprawdę. Państwo nie zdało egzaminu, a premier i minister obrony są za to odpowiedzialni - podkreśla.
Innym zarzutem wysuwanym przez gen. Petelickiego jest to, że Polska przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy nie zwróciła się z prośbą o pomoc do NATO. Dopiero teraz, rok po tragedii są podejmowane takie kroki. - Nasz kraj jest członkiem Sojuszu od 12 lat, więc powinniśmy byli zrobić tak, jak potężne USA po 11 września. Przecież nie wiedzieliśmy wtedy, czy to nie był zamach terrorystyczny. Natychmiastową reakcją powinno być zapytane NATO o to, jaką konwencję należy zastosować, czy mogą przysłać ekspertów oraz zabezpieczyć wszystkie zdjęcia satelitarne - wymienia. A tymczasem, jak mówi, "oddaliśmy wszystko Rosjanom, staliśmy się petentem".
Ujawnia, że po katastrofie tylko minister Bogdan Klich zaproponował, by poprosić NATO o pomoc. Udziału Sojuszu nie chciał jednak premier. Z jakich powodów? - Gdyby śledztwo toczyło się pod auspicjami NATO, raport końcowy byłby miażdżący dla rządu i MON-u. Doszłoby do dymisji rządu - chodziło o utrzymanie się na stołkach - uważa gen. Petelicki. Decyzje m.in. ws. wyboru konwencji chicagowskiej, które jego zdaniem były bezprawne, podejmowano także w trójkącie Tusk-Arabski-Graś. - Dlatego pewnie posłowie nie mogą się doprosić od rządu ekspertyz prawnych na ten temat - dodaje.
Zachowanie premiera Tuska tuż po katastrofie, zdaniem gen. Petelickiego spowodowało, że Polska straciła wiarygodność w NATO. - Po katastrofie USA podjęły decyzję o tym, że - wbrew wcześniejszym ustaleniom - nie przekażą nam uzbrojonych zestawów rakietowych Patriot - mówi Wirtualnej Polsce gen. Petelicki.
Gen. Petelickiego oburzają próby obarczania odpowiedzialnością za tragedię śp. Lecha Kaczyńskiego. - Nigdy nie byłem jego zwolennikiem, ani w żaden sposób nie jestem związany z PiS-em, ale nie mogę patrzeć na to, jak się kłamie. Gdyby raport przygotowało NATO nie można by było zwalać winy na Rosjan, gen. Błasika czy zmarłego prezydenta - podkreśla.
Plan jest następujący: będą odwlekać publikację raportu Millera jak długo się da, a wszystko zależy od słupków sondażowych. Jeżeli będzie źle z poparciem, poświęcą ministra obrony Klicha, a minister Miller, mimo groźnej miny, będzie dyspozycyjny, co udowodnił wmawiając Polakom, że samolot był cywilny i że lotniska zapasowe były przygotowane, wbrew stanowi faktycznemu
Gen. Petelicki powiedział, że nie ulega wątpliwości, że lot 10 kwietnia do Smoleńska miał status wojskowy, a odpowiedzialność za jego przygotowanie ponosi kancelaria premiera. - To żenujące, że próbowano Polaków przekonywać, że lot do Smoleńska miał charakter cywilny na tej podstawie, że samolot nie był uzbrojony. Śmiał się z tych tłumaczeń płk Robert Latkowski, były dowódca w 36. Specjalnym Pułku Lotnictwa Transportowego - mówi.
Krytycznie wypowiada się także na temat usuwania zniczy i "atakowania staruszków" na Krakowskim Przedmieściu. - To wstyd i tchórzostwo - ocenia. I zwraca uwagę, że po śmierci księżnej Diany składano znicze pod Pałacem Buckingham, w którym urzędowała przecież nie księżna, ale królowa brytyjska. - Tam nikomu to nie przeszkadzało - zauważa.
Za błędy w szkoleniu pilotów i złą kondycję 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego obwinia wyłącznie ekipę Tuska. Dlaczego? Bo to za jego rządów doszło do katastrofy CASY w Mirosławcu, która ujawniła wszystkie braki polskiej armii. Choć były dwa lata na to, by wyciągnąć wnioski, nie zrobiono tego. - Gdyby nie katastrofa smoleńska, Polacy nigdy by się nie dowiedzieli, jak fatalny jest stan służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa. To, że nie potrafiły zadbać o bezpieczeństwo prezydenta i najważniejszych osób w państwie jest nie do pomyślenia nigdzie na świecie. Mówienie, że państwo zdało egzamin, bo udało się sprowadzić trumny, to tragikomedia. Nie mogę przejść nad czymś takim do porządku dziennego - mówi.
Jak twierdzi gen. Petelicki rząd będzie robił wszystko, żeby raport ministra Millera nie ujrzał światła dziennego. - Plan jest następujący: będą odwlekać publikację jak długo się da, a wszystko zależy od słupków sondażowych. Jeżeli będzie źle z poparciem, poświęcą ministra obrony Klicha, a minister Miller, mimo groźnej miny, będzie dyspozycyjny, co udowodnił wmawiając Polakom, że samolot był cywilny i że lotniska zapasowe były przygotowane, wbrew stanowi faktycznemu - uważa
Najgorsze w tym wszystkim jest to, iż większość ludzi przejdzie obojętnie wobec tej wiadomości mimo, iż doszło do swego rodzaju zdrady stanu. Bo jak można inaczej nazwać sugestię o tym (w momencie kiedy nic i wciąż niewiele w tej kwestii się rozjaśniło) nie było wiadome na temat tragicznego zdarzenia z 10 kwietnia) że zawinili piloci? Jeżeli polscy przedstawiciele rządu w mediach twierdzą, że taka była najbardziej prawdopodobna przyczyna katastrofy, nie reagują na rosyjskie domniemania o pijanym Błasiku w kabinie pilota, który miał w zwyczaju przejmować ster, lub o Lechu Kaczyńskim, który wymuszał lądowanie w Gruzji (to tylko 3 najczęstsze przekłamania) to jak mamy walczyć o dobre imię w świecie?
Wszyscy co nam źle życzyli, mówili byśmy skończyli
to w tej chwili zobaczyli jak bardzo się pomylili
Forum służy do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi. Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.