Dziękuje Bogu że moi rodacy przed laty zachowywali się jak "bydło" , nie byli "porządni" i czy to w Powstaniu Warszawskim czy już za komuny walczyli o wolność!
Gdyby nie to , dziś pewnie bylibyśmy drugą Białorusią.
Zostałem zaproszony prze Pana Pawła Poncyljusza z partii, czy stowarzyszenia, które chce być partią, ale nie wiadomo jak się będzie nazywać, bo założyciele się nie zorientowali, że ZANIM się ogłosi jak się chce nazywać dobrze byłoby się w sądzie zarejestrować, bo przeciwnicy polityczni mogą „rąbnąć” nazwę (vide partia emerytów i rencistów) na debatę z Krzyśkiem Rybińskim i Mirkiem Barszczem o programie gospodarczym dla Polski. Zaproszenie przyjąłem z miłą chęcią nie tylko dlatego, że Poncyliusza po prostu lubię, ale także dlatego, że staram się przy każdej okazji nieść kaganek oświaty nie tylko wśród studentów i licealistów (z uczniami liceów też się spotykam – ostatnio byłem na spotkaniu w Czackim i naprawdę podbudowała mnie dociekliwość tych dzieciaków) ale i wśród polityków. W 2004 roku byłem nawet na paru spotkaniach tak zwanego „Zespołu Rokity”, który miał przygotować program gospodarczy PO, ale szybko się okazało, że byłem tam w intelektualnej mniejszości. Mam nadzieję, że Poncyliusz za 11 lat nie napisze, że nikt wcześniej czegoś nie mówił – jak wczoraj napisał Jan Krzysztof Bielecki o problemach z OFE. Bo ja pisałem – ale JKB mógł nie czytać. A Poncyliusz (i reszta) usłyszeli. Było nawet w Necie. Obejrzało naszą debatę ponad 10 tys. Internautów.
Oczywiście nie oznacza to zaangażowania w PJN, ani poparcia dla PJN (ja w ogóle nie chodzę głosować) – co, mam nadzieję było widać. Żadnej polityki. „Gospodarka. Głupki!”
Moim zdaniem podstawą debaty gospodarczej powinna być odpowiedź na pytanie: co to jest dochód narodowy, skąd on bierze i co przeszkadza w jego tworzeniu.
Odpowiedzi na nie udzielił 234 lata temu Adam Smith:
„Roczna praca każdego narodu jest funduszem, który zaopatruje go we wszystkie rzeczy konieczne i przydatne w życiu” a jego wysokość „zależy od umiejętności, sprawności i znawstwa, z jakim swą pracę zazwyczaj wykonywa i od stosunku liczby tych, którzy pracują użytecznie, do liczby tych, którzy tego nie czynią”.
Dochód narodowy zależy więc od tego:
(i) jak dużo osób pracuje;
(ii) z jaką wydajnością;
(iii) jak dużo osób nie pracuje z uwagi na:
a) wiek;
b) brak pracy.
To, ile osób pracuje zależy po pierwsze od tego, ile w ogóle jest osób w wieku produkcyjnym a po drugie od tego jaka jest sytuacja na rynku pracy.
Ile jest osób w wieku produkcyjnym zależy od tego ile zostało „zrobionych”. Jako że robienie dzieci (a nawet ich posiadanie – choć w mniejszym stopniu niż robienie) jest rzeczą przyjemną, pozostaje pytanie, dlaczego dzieci rodzi się coraz mniej? Odpowiedź, że „żłobków nie ma” jest odpowiedzią idiotyczną. Dzieci rodzi się mniej bo:
(i) rząd obiecał, że zajmie się nami na starość (zapewni emeryturę i opiekę medyczną) więc dzieci dla rodziców nie są już „zabezpieczeniem spokojnej starości”;
(ii) rząd zabiera młodym ludziom w wieku produkcyjnym i reprodukcyjnym 80% wynagrodzenia netto – ergo nie stać ich na wychowywanie dzieci.
Z kolei to, ile osób z pokolenia w wieku produkcyjnym pracuje zależy od:
(i) kosztów pracy – ergo jej opłacalności;
(ii) warunków do tworzenia nowych miejsc pracy (innych niż jej koszty) – czyli prawa gospodarczego i prawa pracy.
To, że część osób w wieku produkcyjnym pozostaje bez pracy jest spowodowane głównie:
(i) przepisami administracyjnymi ograniczającymi wolność gospodarowania – ergo tworzenia nowych miejsc pracy;
(ii) przepisami prawa pracy powodującymi, że rynek pracy jest mało elastyczny, a legalne zatrudnianie pracowników w przypadku braku pewności sukcesu jest bardzo ryzykowne;
(iii) przepisami prawa podatkowego i ubezpieczeń społecznych (innymi niż te, które podwyższają koszty pracy) które powodują, że podejmowanie działalności gospodarczej i tworzenie nowych miejsc pracy staje się coraz bardziej ryzykowne, gdyż nawet skrajnie uczciwy podatnik może paść ofiarą skrajnie niekorzystnej interpretacji prawa podatkowego ze strony organów podatkowych lub ZUS.
Z wymienionych problemów, najważniejsza jest opresja podatkowa, której praca podlega.
Dla pracodawcy liczy się koszt zatrudnienia. Dla pracownika wynagrodzenie netto. Gdy koszt pracodawcy wynosi 3.600 zł pracownik otrzyma „do reki” 2.000. Państwo za sam fakt podjęcia przez kogoś legalnej pracy żąda dla siebie 80% (!!!!!) wynagrodzenia netto pobieranego przez pracownika. Ów pracownik przeznaczając owe 2.000 zł na konsumpcję płaci jeszcze VAT i akcyzę oraz część podatków, które sprzedawcom udało się „przerzucić” w cenę netto swoich towarów lub usług. W tej sytuacji pracownik ów nie może sobie pozwolić na wychowywanie dzieci. Do pracy musi pójść jego żona/partnerka, która statystycznie za taką samą pracę zarobi 20% mniej (kobiety na takich samych stanowiskach zarabiają 20% mniej niż mężczyźni). A więc zarobi ona netto dokładnie tyle samo (1.600 zł.) , ile państwo pobrało podatku i składek od jej małżonka/partnera. Ale jak ona pójdzie do pracy to kto będzie wychowywał dzieci Rząd musi wybudować żłobki. Ich budowa kosztuje, więc rząd musi podnieść podatki, żeby mieć na budowę żłobków. Te wyższe podatki zapłacą również ci, którzy dzieci do żłobków nie chcą posyłać. W żłobku dzieci wychowują się gorzej niż w domu (co dla niektórych jest tezą „kontrowersyjną” i przede wszystkim częściej chorują (co już jest tezą nie kontrowersyjną – wie o tym każdy rodzić, który kiedyś dziecko wychowywane w domu posłał po raz pierwszy do przedszkola). Zwiększa to, po pierwsze, koszty NFZ (bo musi płacić za leczenie), a po drugie koszty pracodawców (bo muszą płacić pracownikom biorącym zwolnienia z pracy z powodu choroby dziecka, bo dziecko chore do żłobka czy przedszkola nie pójdzie – nawet jak rząd je za pieniądze podatników wybuduje).
Ale po dzisiejszej debacie mam wrażenie, że szybko znajdę się w intelektualnej mniejszości
Pieniądze to nie wszystko.... potrzebne są jeszcze złoto i diamenty.
Odp: Topic o polityce? - 23/12/2010 22:14
Sprawy o których każdy ekonomista wie (lub powinien wiedziec ). Niestety przytoczone wyżej fakty bardzo opornie trafiają do łepetyn polityków, którzy bardzo lubią wydawac cudza kasę, mało tego, chcą jej wydawac więcej i więcej. Szykujcie się, papierosy są opodatkowane, a zarazem publicznie niechciane, za niedługo opodatkują słodycze w imię "walki z otyłością" ... a potem znowu i znowu, a wszystko w imię szczęścia obywateli.
Sprawy o których każdy ekonomista wie (lub powinien wiedziec ). Niestety przytoczone wyżej fakty bardzo opornie trafiają do łepetyn polityków, którzy bardzo lubią wydawac cudza kasę, mało tego, chcą jej wydawac więcej i więcej. Szykujcie się, papierosy są opodatkowane, a zarazem publicznie niechciane, za niedługo opodatkują słodycze w imię "walki z otyłością" ... a potem znowu i znowu, a wszystko w imię szczęścia obywateli.
Co do słodyczy. Jeden mieszkaniec Słupska (jak dobrze pamietam), walczył w sądzie o zniesienie przymusu zapinania pasów. Wyrok Sądu Najwyższego ostatniecznie pogrążył jego starania. Co ciekawe w uzasadnieniu Sąd podkreślił, że powinno się dbać o dietę obywateli jednak na działania jest jeszcze za wcześnie. Ciekawe kiedy przyjdzie odpowiedni czas Piszesz, że do polityków bardzo opornie trafiają przytoczone przez Gwiazdowskiego fakty. Myślę, że one trafiają, ale problem tkwi, gdzie indziej. Wydawanie pieniędzy daje władzę nad ludżmi, a czym więcej można ludziom zrabować i wydawać tym większą władzę ma się nad ludżmi i się ich od siebie uzależnia. Szczęście obywateli ten slogan ma na ustach różnego sortu lewica. Od ponad 200 lat realizują plan stworzenia raju na Ziemii i w imię tych planów miliony ludzi straciło życie, a jeszcze więcej popadało w nędzę, jednak to ich nie wzrusza i brną w swojej utopii dalej i głębiej ciągnąc nas za sobą.
Pieniądze to nie wszystko.... potrzebne są jeszcze złoto i diamenty.
Jak donosi TVP Info Michał Tusk znalazł się w składzie delegacji rządowej, która uczestniczyła w kongresie szybkich kolei w Chinach. Syn premiera podkreśla jednak, że jest dziennikarzem, więc jego udział w wyjeździe był w pełni usprawiedliwiony.
Jak twierdzi TVP Info, Michał Tusk znalazł się w grupie polityków, menedżerów PKP i dziennikarzy, którzy na początku grudnia polecieli do Chin na światowy kongres dotyczący kolei dużych prędkości. Jak podkreślają organizatorzy, PKP zapłaciły jedynie za podróż delegacji – kilkudniowy pobyt na miejscu opłacała strona chińska.
W składzie delegacji znaleźli się m.in. odwołany ostatnio wiceminister infrastruktury Juliusz Engelhardt oraz prezesi spółek PKP SA Andrzej Wach oraz PKP Polskich Linii Kolejowych Zbigniew Szafrański. Ich wizyta nie umknęła uwadze mediów – tym bardziej, że doszło w niej w chwili, kiedy PKP wdrażały nowy rozkład jazdy.
Serwis TVP.info podkreśla, że dotarł do listy przedstawicieli mediów, jacy wchodzili w skład delegacji. Dziennikarze serwisu znaleźli na liście nazwisko Michała Tuska – pracującego w trójmiejskim dodatku „Gazety Wyborczej” i specjalizującego się w dziedzinie kolejnictwa.
„otwierdzam, że byłem w Chinach. Nie pierwszy i nie ostatni raz wyjechałem służbowo” – odpowiedział na pytania dziennikarzy serwisu syn premiera. – „To, co osiągnąłem, zawdzięczam sobie, a nie nazwisku. Nie zamknę się w piwnicy i nie zrezygnuję z życia zawodowego, bo jestem synem premiera” – dodał.
Michał Tusk podkreślił, że w Chinach już był, więc program turystyczny – jaki zorganizowano gościom na miejscu – go nie interesował. Zwiedził wyłącznie Wielki Mur.
Robi się coraz ciekawiej.
Pieniądze to nie wszystko.... potrzebne są jeszcze złoto i diamenty.
Ostatnio edytowany przez: J., 5 sierpnia 2017, 17:18 [2 raz(y)]
zostawiam więzy, wola odzyskała niepodległość
siłę i pewność, jeśli czujesz to chodź ze mną
jak nie zostawiam na którymś przystanku strach
i tych słabych, co marzenia umieją spełnić tylko w snach
- Trzy filary to system nie pozbawiony wad. Kryzys ujawnił wiele usterek. Obciąża system finansowy i generuje dług publiczny - mówił dziś premier. Jak zaznaczył, dyskusja nad jego przyszłością trwała do ostatnich godzin. Zmiany rząd chce wdrożyć do kwietnia.
Trzy filary w systemie emerytalnym zostają, ale do OFE trafiać będzie nie - jak obecnie - 7,3 procent pensji, a jedynie 2,3 procent ubruttowionej pensji. Pozostałe 5 procent trafi na indywidualne konto, zarządzane przez ZUS. Tam będzie waloryzowane podobnie jak obligacje. Do 2017 roku część dla ZUS zmniejszona zostanie do 3,8 procent.
Premier chce, by zmianom towarzyszył system dobrowolnego dodatkowego ubezpieczenia emerytalnego, ze składkami odpisywanymi od podstawy opodatkowania. Do II i III filara od 2017 roku będzie można przekazać dodatkowe 4 procent swojego wynagrodzenia. Początkowo - 2 procent, a następnie 3 procent.
System - jak mówił Donald Tusk - trzeba naprawić, a nie przewrócić i zrewolucjonizować. Zmiany - zgodnie z założeniami - nie mogą w żaden sposób dotknąć obecnych i przyszłych emerytów. Przyznał, że nie ma możliwości przedstawienia dokładnych wyliczeń na temat wpływu zmian na dług publiczny, ale plany są takie, by przestał się on powiększać.
Premier zapowiedział, że projekt ustawy reformującej funkcjonowanie OFE powstanie bardzo szybko. W części składki, która nadal będzie trafiać do OFE, towarzystwa emerytalne nie będą miały ograniczeń co do inwestowania w obligacje.
Donald Tusk powiedział, że część II filara obsługiwana przez ZUS ma odpowiadać wzrostowi kapitałów gromadzonych przez płatników składek na poziomie takim, jaki osiągałyby OFE na inwestycjach w obligacje.
Dodatkowo rząd chce, by OFE przedstawiały ubezpieczonym możliwość wyboru subfunduszy - czy jego pieniądze trafią na inwestycje bezpieczniejsze, jak rządowe obligacje, czy będą lokowane bardziej agresywnie.
Boni i Kotecki liczą na niższy dług
- W 2011 roku, jeśli uda nam się przeprowadzić tę reformę, dług publiczny zostanie pomniejszony o 0,8 pkt proc. To jest dużo. A później w 2011 r. oscyluje to wokół 0,9-1 pkt proc. - powiedział w TVN CNBC szef doradców premiera Michał Boni.
Boni dodał, że limity inwestycyjne będą bardziej elastyczne, i nie wykluczył, że możliwe będzie inwestowanie 100 proc. środków w akcje: - To chcielibyśmy przedyskutować z kolegami z OFE, jesteśmy otwarci na rozmowy. Limity inwestycyjne będą bardziej elastyczne - dodał.
Podobnego zdania jest wiceminister finansów Ludwik Kotecki: - Proponowane zmiany obniżą deficyt sektora finansów publicznych według metodologii UE, czyli ESA'95, o 0,9-1,0 pkt procent Nie zmniejszy to natomiast deficytu w ujęciu kasowym - mówi Kotecki. - Mniejsze będą także potrzeby pożyczkowe budżetu, co przełoży się na spadek długu publicznego o około 1 pkt proc., zarówno tego według metodologii UE, jak i państwowego długu publicznego..
jest i szybka odpowiedź ekspertów
Zdaniem ekonomisty Ryszarda Petru rządowy plan zmian w OFE jest antyreformą, która nie przyniesie korzyści emerytom. Uważa, że ten plan to tylko wsparcie działania ZUS, a projekt psuje dobry system emerytalny.Obowiązujący system gwarantuje nam emerytury z dwóch źródeł jeżeli reforma wejdzie w życie część pieniędzy pozostanie w sferze obietnic. -To odbije się na emeryturach. Mogą być niższe - ostrzega dr Dobiesław Tymoczko z warszawskiej SGH.
Prof. Krzysztof Rybiński, były prezes NBP w rozmowie z Money.pl mówi wręcz o demontażu systemu emerytalnego: - Według tych zmian, po 2017 roku w OFE nie będziemy odkładali już prawie nic. A w 2018 przyjdzie kryzys, bo na emerytury będzie odchodził wyż demograficzny - podkreśla ekonomista. - Pieniądze, które odbierze się OFE i da do ZUS nie będą odkładane. One będą przejadane.
Propozycje premiera krytykują nawet eksperci życzliwi rządowi. - To rozmontowanie reformy emerytalnej - mówi Stefan Kawalec, były wiceminister finansów. Wtóruje mu Janusz Steinhoff, były minister gospodarki: - Moja ocena jest negatywna. To efekt zaniechania reformy finansów publicznych w ostatnich latach.
Protestują towarzystwa emerytalne, które OFE zarządzają. - Decyzja rządu nie tylko podważa sens i bezpieczeństwo systemu emerytalnego, ale przede wszystkim zwiększa, wbrew zapewnieniom, które nie zostały poparte żadnymi wyliczeniami, prawdopodobieństwo niskich emerytur milionów Polaków - mówi Ewa Lewicka, szefowa Izby Gospodarczej Towarzystw Emerytalnych, która zrzesza 14 z 15 działających towarzystw. Według niej drastyczne zmniejszenie do 2,3 proc. składki zarządzanej przez OFE spowoduje, że kapitał, jaki fundusze wypracują na rynkach finansowych, będzie zbyt mały, aby znacząco podnieść kwoty wypłacanych w przyszłości emerytur.
W zamian rząd zyskuje 12 mld zł w przyszłym roku, mniejszy dług publiczny i pewność, że do czasu wyborów nie przekroczymy progu ostrożnościowego(55%) w relacji długu do PKB.
Wszystko na koszt emerytów...
Poparcie biznesu PO już straciło (przedsiębiorcy skłaniają się ku SLD, pamiętając jeszcze obniżki CIT-u serwowane przez rząd Millera), większego poparcia społecznego niestety nie straci, gdyż zbyt wiele osób nie rozumie co się robi z ich emeryturami, a nawet jeżeli kumają (ci młodsi, "wykształceni" ) to się nie przejmują, bo skala problemu ujawni się za kilkadziesiąt lat...
Jeżeli macie możliwość, oszczędzajcie na starość, bo wysokość emerytur będzie pluła wam w twarz.
Odp: Topic o polityce? - 31/12/2010 00:17
Wyjście jest tylko jedno - wydłużenie czasu pracy i zrównanie wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn. Nic innego nie pomoże, jedni 'eksperci' krytykują tę reformę, jeszcze inni 'eksperci' popierają, a obie grupy wiedzą, że każda reforma gówno da bez całkowitej zmiany systemu. Więcej pracujesz - krócej pobierasz - więcej dostajesz.
Wyjście jest tylko jedno - wydłużenie czasu pracy i zrównanie wieku przechodzenia na emeryturę kobiet i mężczyzn. Nic innego nie pomoże, jedni 'eksperci' krytykują tę reformę, jeszcze inni 'eksperci' popierają, a obie grupy wiedzą, że każda reforma gówno da bez całkowitej zmiany systemu. Więcej pracujesz - krócej pobierasz - więcej dostajesz.
+ reforma emerytur mundurowych, reforma KRUS, odebranie przywilejów emerytalnych wielu grupom pracowniczym - gdyby to wszystko zostało wprowadzone w latach 2001 - 2007, dziś nie byłoby tematu, a wszelcy eksperci z rządem na czele uważaliby reformę emerytalną za wielki sukces.
No ale skoro wyjście jest jedno to pokaż mi polityka czy też partię zdolną podjęcia takich kroków
Odp: Topic o polityce? - 31/12/2010 02:19
Tutaj potrzeba szoku, niestety PO raczej nie jest partią która by zaryzykowała swoją reputacje. ZUSy, Srusy trzeba zlikwidować jak najszybciej kto ma obiecaną emeryturę ma ją dostać poprzez sprzedaż państwowych spółek (wszystkich!) itp. Zredukować zatrudnienie w urzędach, obniżyć podatki, zliberalizować prawo gospodarcze (hehe tak obiecane przez PO) i będzie pięknie!
A tak powaznie
To bardzo dobry ruch PO przed najbliższymi latami, raczej nie przekroczymy 55% deficytu więc i utrzymają swoją pozycje. Bo wątpię, aby naród otrzeźwiał nagle.
Forum służy do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi. Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.