Podobno... ale jak to bedzie wyglądało to zobaczymy. Na regatach nie powinniśmy poprzestać. Jak widać w rozwoju Szczecina dużą role może odegrać dobry PR i marketing. W końcu ktoś to zrozumiał w naszym mieście z naszych władz!
My powinniśmy temu miastu pomóc na zasadzie chociażby drobnych spraw. Nie wyrzucać śmieci w skwerach, na trawniki itd. Angażować się w wolontariaty przy organizacji większych imprez, tworzyć stowarzyszenia (najlepiej te kulturalne), udzielać się na forach tematycznych np skyscrapercity.com, budować markę tego miasta jako sami szczecinianie, nawiązując przy tym szeroko do jego związków z morzem. ...dobra muszę to powiedzieć chociaż niektórzy zrozumieją to tak że bawię się znowu w politykę, ale pamiętacie jak Młodzież Wszechpolska wrzucała kotwice z mandatami jednego z radnych i prezydenta miasta do Odry bo zareagowała na te ich bzdurne wypowiedzi że niema sensu organizować dni morza i że Szczecin nie jest związany z morzem? Po paru dniach prezydent wycofał się z tego co powiedział i uznał że Dni Greiswaldu to powinny być dni morza, ale tak na prawde dopiero teraz po regatach (które założe się że przerosły jego oczekiwania) zrozumiał, że Szczecin to morskie miasto i na tym powinien budowac swoją tożsamość i swój kapitał. Jak mamy być konkurencyjni do innych miast Polski to musimy mieć własną markę, a nie tylko Sedinę .
Czytałem niedawno wywiad z Krzystkiem i jasno (nie poraz pierwszy) zauważyłem że on niema konkretnej wizji Szczecina. Po czym to stwierdzam, ano po tym jego stwierdzeniu które brzmiało mniej wiecej tak: no w sumie to by trzeba było pomyśleć nad zagospodarowaniem także wyspy Grodzkiej. Kurcze troche sie zdenerwowałem jak to przeczytałem, bo dla mnie jako przyszłego architekta jest to jasne jak słońce że te tereny już dawno powinny być zabudowane jakąś ciekawą architekturą, tak jak to teraz się chce zrobić na Motławie w Gdańsku. Mimo wszystko nie potępiam tego prezydenta, uważam że ludzie się nawet powinni wokół niego zjednoczyć jeśli nasze miasto ma coś osiągnąć. Dla mnie nie jest ważne kto ma jakie poglądy polityczne, tylko to czy myśli i coś robi dla miasta, dlatego osobiście życze mu jak najlepiej, a my szczecinianie pracujmy i też nie pozwólmy sobie aby tacy mieszkańcy obok Grzybka protestowali przeciwko budowie w tym miejscu po ponoć będzie im nowe centrum zasłaniać okna. Albo teraz mamy wyjątkową szansę coś zrobić, albo nieróbmy nić, ale przy tym już wiecej na nic nie narzekajmy.
Czy Szczecin będzie starał się o organizację finału The Tall Ships` Races w 2013 roku?
- Na sto procent. Zrobiliśmy w tym roku kawał dobrej roboty i niezłożenie aplikacji byłoby po prostu błędem. Mamy już 3,5 tys. zadowolonych żeglarzy z różnych zakątków świata. Dzięki ich opiniom Szczecin będą chciały odwiedzić kolejne tysiące żeglarzy. Takiego efektu nie da się kupić. Naprawdę zrobiliśmy ogromne wrażenie. Będąc kilka dni temu w Rostocku na dużej imprezie żeglarskiej, zbierałem mnóstwo gratulacji i zaproszeń na pokłady jednostek, które kilka dni wcześniej były w Szczecinie. Kapitan "Cuauhtemoca" żartował, że mnie aresztuje, jeżeli nie zostanę na przyjęciu, jakie wydawał na swoim żaglowcu.
Do 2013 r. jeszcze mnóstwo czasu. Czy do tego czasu zobaczymy żaglowce w Szczecinie? Jest na to jakiś pomysł?
- Szczecin dzięki organizacji finału regat otworzył się na wodę, morze i żeglarstwo. I to jest nasz atut. Kraków ma swój rynek, Wrocław ma swój rynek, a my jesteśmy miastem, które leży nad wodą. Na tym musimy zbudować nasz potencjał. Pomysły na przyciągnięcie żaglowców są, chociaż naprawdę dużą sztuką jest wpisanie się w żeglarski kalendarz. Mamy konkretny pomysł na zachęcenie żaglowców do zacumowania przy Wałach Chrobrego. Na wrześniową sesję Rady Miasta skierujemy projekt uchwały, dzięki której pewne opłaty portowe weźmie na siebie miasto. Chodzi tu o koszty energii elektrycznej, wody, zacumowania przy nabrzeżu, obsługi agencyjnej. Szacujemy, że kosztowałoby nas to około 100 tys. zł rocznie.
Jak Pan sobie wyobraża Dni Morza 2008?
- Powinniśmy pójść w kierunku podobnej imprezy. Nie takiej samej jak regaty, ale podobnej, czyli dobrze wypromowanej, z oprawą żeglarską i artystyczną. Jeżeli pomyślimy nad tym już teraz, a mamy taki zamiar, to jesteśmy w stanie przygotować imprezę zauważalną w całej Polsce. Mamy już kilka pomysłów na wydarzenia towarzyszące, ale jeszcze nie chcę ich zdradzać. Oczywiście nie będzie to tak wielka impreza jak finał TSR. Potrwa dwa, a nie cztery dni. Nie da się po prostu sprowadzić setki żaglowców i jachtów.
Na ile największych żaglowców klasy A możemy liczyć?
- Dwa-trzy. Jesteśmy już po wstępnych rozmowach. Jeżeli dodamy do tego kilkanaście mniejszych jednostek towarzyszących przy Wałach Chrobrego znów zrobi się tłoczno.
Szczecinianie odkryli urok Wyspy Grodzkiej i Łasztowni. Co z zagospodarowaniem tych miejsc?
- Są podmioty zainteresowane zainwestowaniem w tych miejscach. Niestety, chociaż teren portu na Łasztowni jest już miejski, to przynajmniej do końca 2008 r. ma prawo funkcjonować na niej portowa spółka Drobnica. Nie oznacza to, że nic nie będziemy robić. Pod koniec roku powinny być gotowe plany zagospodarowania przestrzennego. I po najnowszych doświadczeniach wiemy już, że jeżeli chcemy organizować w Szczecinie duże imprezy, to musimy zostawić na Łasztowni sporo przestrzeni publicznej. To oczywiście ograniczy pozyskanie gotówki z terenu, ale to ma drugorzędne znaczenie. Konieczny jest szeroki bulwar wzdłuż nabrzeża, być może jakiś duży plac. To ważne, bo dzięki temu wciąż będziemy mogli organizować duże imprezy dla dwóch-trzech mln ludzi. Nikt inny w Polsce nie ma takich warunków. Gdynia jest tak zabudowana, że nigdy nie wykreuje takich przestrzeni wzdłuż swoich wybrzeży. A my tak.
Jeżeli chodzi o Wyspę Grodzką, to musi ona zostać połączona z Łasztownią stałą przeprawą, ale dopóki port jeszcze funkcjonuje, jest to niemożliwe. Widzimy tam miejsce na mariny oraz jeden duży obiekt. Może to być nawet opera. Do tego oczywiście cała infrastruktura: restauracje, kawiarnie itp. Część wyspy, na której nie ma działek, możemy otworzyć dla szczecinian już wcześniej. Myślimy na przykład o wodnym tramwaju.
Jest jeszcze jeden problem: budowa ronda w ciągu ul. Energetyków, które otwierać ma dojazd do Łasztowni. Jesteśmy gotowi do ogłoszenia przetargu na tę inwestycję, ale wciąż nie można jeszcze składać aplikacji na środki unijne, z których chcemy współfinansować to przedsięwzięcie.
Przy okazji przygotowań do regat powstała żeglarska reprezentacja Szczecina. Liczyła kilkadziesiąt osób, chociaż chętnych było więcej. Jest szansa, by możliwość żeglowania otworzyła się przed większą grupą młodych ludzi?
- Ten program musimy rozbudowywać. Chcę, by każdy młody szczecinianin, jeśli tylko zechce, miał szansę otrzeć się o żeglarstwo. Stąd pomysł kupna żaglowca lub też budowy zupełnie nowego. Chcemy zaangażować lokalny biznes. Jestem już po wstępnych rozmowach ze znaczącymi firmami naszego regionu i widzę, że chcą się w to zaangażować.
Mówi się o możliwości kupna żaglowca "Fryderyk Chopin".
- Nie chcę obiecywać gruszek na wierzbie. Muszę usiąść z fachowcami, ekspertami i wybrać najlepsze rozwiązanie. To kwestia kilkunastu tygodni, kiedy wypracujemy stanowisko i przedstawimy je publicznie.
Po sukcesie finału TSR pojawiły się głosy, że to dowód na to, iż poradzilibyśmy sobie z organizacją meczów Euro 2012. O ile oczywiście na czas powstanie stadion. Czy termin rok 2010 jest realny?
- Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to stadion powinien być gotowy na wiosnę 2011 r. Mam nadzieję, że to nam się uda. Jestem nawet gotów zaryzykować i ogłosić konkurs na projekt architektoniczny stadionu. Chociaż to wydłuży całą inwestycję, to jednak jest to najlepszy sposób na wybranie naprawdę dobrego dla wizerunku miasta projektu.
I jeśli się uda, to w 2010 r. będziemy mogli pokazać zaawansowaną budowę. Wtedy przyjdzie czas na ocenę naszego zaangażowania i możliwości. A wtedy będzie się liczył nie tylko stadion, ale także to, że Szczecin jest świetnie skomunikowany z Europą.
Ile kosztował finał The Tall Ships' Races?
Ile kosztował finał The Tall Ships` Races będzie wiadomo za dwa miesiące. Do magistratu spływają jeszcze faktury za część wykonanych usług. W poniedziałek władze Szczecina podsumowały imprezę.
- Należy podziękować wszystkim mieszkańcom za zaangażowanie i zrobienie w mieście wspaniałego klimatu - mówił prezydent Piotr Krzystek.
Kapitan Marcin Raciborski, szef biura ds. organizacji regat, podziękował za współpracę całemu zespołowi, ale wymienił też osoby, które według niego zasłużyły na największą pochwałę.
- To Jerzy Raducha [za prezydenta Jurczyka szef Wydziału Promocji Urzędu Miasta - przyp. red.] wpadł na pomysł, by sprowadzić do Szczecina tę imprezę, przygotował aplikację, potem odpowiadał za przygotowanie infrastruktury - zaczął kpt. Raciborski. - Mira Urbaniak walczyła o utrzymanie morskiego charakteru imprezy i dopięła swego. Miłosz Kaczanowski przygotował wspaniałą paradę i zawody sportowe dla załóg, a Krzysztof Kawka świetnie współpracował z STI. Brawa należą się też Marcie Barańskiej, która kapitalnie przygotowała naszych oficerów łącznikowych.
Twórcy sukcesu będą pracować teraz w specjalnym zespole przy Wydziale Promocji i zajmą się organizowaniem kolejnych żeglarskich imprez.
- Kapitanowie żaglowców i ludzie z STI powiedzieli mi, że szczeciński finał był najlepszą imprezą w ponad 50-letniej historii regat - podsumował Tomasz Banach, pełnomocnik prezydenta ds. organizacji finału TSR
Odp: Inwestycje w Szczecinie - 14/08/2007 14:52
Zobaczymy co z tego będzie, a myślę że powinno być już tylko lepiej. Na miejscu prezydenta oprócz tegorocznych regat, przyszłych dni morza, zorganizowałbym jeszcze jakieś dni hanzeatyckie szczecina, jeśli się dobrze pomyśli to może to być również przednia impreza np poza sezonem wakacyjnym. Sęk w tym żeby to nie było miasto "dożynkowe" na zasadzie że zorganizujemy coś raz do roku. W Goleniowie są takie dni Hanzeatyckie, ale wiadomo że to nie jest to samo co by było w szczecinie. Kurcze chyba powinienem zostać doradcą prezydenta od PR .
no i co z tą Sediną?? jak zwykle temat zawisł w próżni...
nowa od nowa - wieczny malkontencie: "temat zawisł w próżni" ponieważ grupa, która tą operację wykonuje czeka na odpowiednie warunki pogodowe, podobno musi nie padać przez 10 dni, by móc wznowić poszukiwania.
no i co z tą Sediną?? jak zwykle temat zawisł w próżni...
nowa od nowa - wieczny malkontencie: "temat zawisł w próżni" ponieważ grupa, która tą operację wykonuje czeka na odpowiednie warunki pogodowe, podobno musi nie padać przez 10 dni, by móc wznowić poszukiwania.
jankos -niepoprawny optymisto-obyśnie musiał czekać w nieskończoność wszak jesień sie zbliża,a po niej zima...jakbyś czytał ze zrozumieniem byś skumał że chodzi mi o to czy to jak zwykle plota czy stan faktyczny
jankos -niepoprawny optymisto-obyśnie musiał czekać w nieskończoność wszak jesień sie zbliża,a po niej zima...
Wiadomość o Sedinie traktuję z dużym dystansem. Czy datą jej ew. wydobycia będzie jesień '07, czy wiosna 2008 nie ma dla mnie większego znaczenia. Najważniejsze ażeby w ogóle pod tą ziemią się znajdowała.
jakbyś czytał ze zrozumieniem byś skumał że chodzi mi o to czy to jak zwykle plota czy stan faktyczny
Przykro mi, ale Twoja niezwykle wyczerpująca poprzednia wypowiedź nie pozwoliła mi na dojście do tak głębokiego i oczywistego wniosku. Naprawdę sorry.
no i co z tą Sediną?? jak zwykle temat zawisł w próżni...
nowa od nowa - wieczny malkontencie: "temat zawisł w próżni" ponieważ grupa, która tą operację wykonuje czeka na odpowiednie warunki pogodowe, podobno musi nie padać przez 10 dni, by móc wznowić poszukiwania.
jankos -niepoprawny optymisto-obyśnie musiał czekać w nieskończoność wszak jesień sie zbliża,a po niej zima...jakbyś czytał ze zrozumieniem byś skumał że chodzi mi o to czy to jak zwykle plota czy stan faktyczny
Przecież to się dopiero okaże. Jesli zaangażowali w to ludzi i sprzet odkryli ze warstwa ziemi jest faktycznie przemieszana to jest to kwestia czasu gdy rozpoczną poszukiwania. Podobno nie moga szukać jesli tern jest mokry bo wykrywacz nie bedzie mial zbyt duzego zasiegu jeśli chodzi o glebokosc na której może być polożony pomnik. Zobaczymy co z tego wyjdzie
no i co z tą Sediną?? jak zwykle temat zawisł w próżni...
nowa od nowa - wieczny malkontencie: "temat zawisł w próżni" ponieważ grupa, która tą operację wykonuje czeka na odpowiednie warunki pogodowe, podobno musi nie padać przez 10 dni, by móc wznowić poszukiwania.
jankos -niepoprawny optymisto-obyśnie musiał czekać w nieskończoność wszak jesień sie zbliża,a po niej zima...jakbyś czytał ze zrozumieniem byś skumał że chodzi mi o to czy to jak zwykle plota czy stan faktyczny
Przecież to się dopiero okaże. Jesli zaangażowali w to ludzi i sprzet odkryli ze warstwa ziemi jest faktycznie przemieszana to jest to kwestia czasu gdy rozpoczną poszukiwania. Podobno nie moga szukać jesli tern jest mokry bo wykrywacz nie bedzie mial zbyt duzego zasiegu jeśli chodzi o glebokosc na której może być polożony pomnik. Zobaczymy co z tego wyjdzie
Konsorcjum z USA kusi miasto inwestycjami na Łasztowni i lotnisku Dąbie wartymi tyle, co dwadzieścia rocznych budżetów Szczecina.
Szef konsorcjum Ken Schwartz przyjechał we wtorek do Szczecina, by spotkać się z władzami miasta, a potem dziennikarzami. Co wiadomo o potencjalnych inwestorach?
Schwartz, architekt współtworzący m.in. plan rozwoju miasta Tampa (2,5 mln mieszkańców) na Florydzie, jest dyrektorem generalnym Global 4 Developments. To konsorcjum czterech amerykańskich biur architektonicznych, które według zapewnień ich szefa mają za sobą współpracę m.in. z Microsoft i Pepsi Co. Współpracują z funduszami inwestycyjnymi z USA.
- W ich imieniu odpowiadamy za poszukiwanie, planowanie i realizację naprawdę dużych projektów architektonicznych - tłumaczył wczoraj Schwartz. - Naszym aktualnym zadaniem jest odnajdywanie interesujących możliwości inwestycyjnych w Europie Środkowej i Wschodniej.
Szczecin na mapie zainteresowań konsorcjum znalazł się ponoć przez przypadek. Schwartz mówi, że "zabłądził" do nas, podróżując po Europie. Szczecin upodobał sobie, gdy spojrzał na tereny Śródodrza, pijąc kawę na tarasie Wałów Chrobrego.
Po powrocie do Stanów wraz ze swoim zespołem zajął się tworzeniem wizji rozbudowy dwóch najbardziej atrakcyjnych obszarów miasta: terenu Łasztowni i lotniska Dąbie.
- Oto efekt dwumiesięcznej pracy - zapowiedział, rozpoczynając wczoraj swoją prezentację.
Łasztownia to od gmachu Izby Celnej po cypel na krańcu nabrzeża Starówka: cztery hotele, 2300 mieszkań, teatr, centrum kongresowe, biura i amfiteatr. Wyspa Grodzka na szkicach to miejsce, gdzie w południowej i północnej części stoją wysokie budynki z apartamentami, a w środku nieco niższe obiekty. Wokół brzegów są mariny na pięćset jachtów. Wzdłuż obecnego nabrzeża Starówka ciągnie się z kolei promenada, prowadząca do mostu na Wyspę Grodzką. Schwartz zapewniał, że za rysunkami kryją się dokładne dane dotyczące powierzchni, miejsc parkingowych itd.
Z jeszcze większym rozmachem zaplanowano zabudowę lotniska w Dąbiu. W skrócie ma to wyglądać tak: w zachodniej części ogromne centrum handlowo-rozrywkowe o powierzchni 200 tys. m kw. (dla przykładu Kaskada ECE ma mieć 40 tys. m kw.). Centralna część to sześciopiętrowe budynki z biurami, usługami i mieszkaniami. Wschodni kraniec to z kolei osiedle 210 domków jednorodzinnych, otoczone sztucznym jeziorem i kanałami.
- Wartość inwestycji szacujemy na 7 do 10 mld dol. - mówił Schwartz. - Dwa lata projektowania, trzy lata prac budowlanych, a ostateczne zagospodarowanie terenów po 8-10 latach.
O mechanizmach finansowych Schwartz nie chciał jednak zbyt wiele mówić. - Jest na to za wcześnie - mówił. - Odbyłem już jednak szereg spotkań.
Co na to miasto?
- Nie ukrywamy, że koncepcja mija się z działaniami planowanymi przez prezydenta miasta - mówi Piotr Landowski z biura prasowego.
Chodzi przede wszystkim o to, że Amerykanie nie uwzględnili zachowania w Dąbiu funkcji lotniska i budowy w tym rejonie stadionu.
- Bo uważam, że lotnisko i stadion w Dąbiu to błąd - tłumaczył Schwartz. - Ruch generowany w czasie imprez sportowych przez stadion paraliżuje dojazd do sąsiednich obiektów, z kolei zachowanie lotniska tak naprawdę odcina nową dzielnicę miasta od wody.
Amerykanie zastrzegają przy tym, że ich koncepcja może być tylko wstępem do bardziej szczegółowych rozmów i planów. Nie wykluczają zainwestowania tylko w Łasztownię i zapowiadają, że do Szczecina jeszcze wrócą. Schwartz nie ukrywa, że "time is money" i zależy mu na szybkich decyzjach.
Lotniskiem w Dąbiu zainteresowana jest również węgierska firma TriGranit, a terenami bezpośrednio nad jeziorem inwestorzy z Chin. Nieoficjalnie wiadomo, że są również inni inwestorzy zainteresowani Łasztownią. Brakuje jedynie planów zagospodarowania przestrzennego. Gotowe i uchwalone mają być na wiosnę 2008 r.
Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin
Brzmi zbyt pięknie by mogło być prawdziwe...
Wszyscy co nam źle życzyli, mówili byśmy skończyli
to w tej chwili zobaczyli jak bardzo się pomylili
Rzeczywiscie Wczoraj w kurierze trójki był zastepca Krzystka (Nowak) i mocno wszystkich sprowadził na ziemie. Stwierdzil, ze Amerykanie nie konsultowali się wcześniej z władzami Szczecina i ich wizja daleko odbiega od możliwości zagospodarowania tych terenów. Podkreślił, że w planach Krzystka ma być park rozrywki, stadion i centrum handlowe Mowil jeszcze o kilku znanych europejskich inwestorach zaintersowanych tymi terenami. Ogolnie nic nowego...
Jesienią miasto chce rozpocząć budowę nowej drogi łączącej ul. Łukasińskiego z Szeroką.
To jedno z najbardziej pechowych rozwiązań urbanistycznych w Szczecinie. Wiele lat temu opracowano projekt dwupasmowej drogi będącej przedłużeniem ul. Krzywoustego aż do planowanych dzielnic mieszkaniowych na Krzekowie. Miały być dwie jezdnie i tramwaj pomiędzy nimi.
Najpierw zbudowano ul. 26 Kwietnia. Udało się ją dociągnąć do skrzyżowania z ul. Derdowskiego. Zaczęto budowę ul. Taczaka, ale prace zostały wstrzymane na kilkanaście lat. Droga zarosła i w takim stanie przetrwała do 2000 r. Wtedy miasto postanowiło ją przedłużyć. Nowa ul. Taczaka kosztowała 16 mln zł. Zbudowano ją w ciągu dwóch lat. Powstało połączenie pomiędzy ul. Derdowskiego i Łukasińskiego. Z tym, że skrzyżowanie na Łukasińskiego znów wygląda jak kiepski żart inżynierów: dwie szerokie jezdnie od pięciu lat kończą się bowiem w szczerym polu.
- To skrzyżowanie chluby nam nie przynosi, ale w tym roku sytuacja się zmieni - mówi Tadeusz Żabiński, dyrektor Wydziału Inwestycji Miejskich w magistracie. - Przygotowujemy przetarg na budowę dalszego ciągu tej drogi. Mamy projekt i obowiązujące pozwolenie na budowę.
Miasto planuje, by w dalszym ciągu droga miała dwie jezdnie. Mają one być doprowadzone do miejsca, w którym ul. Bracka przechodzi w Szeroką. Koszt całej inwestycji szacowany jest na ok. 8 mln zł. Tymczasem w tegorocznym budżecie miasta na tę inwestycję zapisano 0,5 mln zł.
- Budowa rozpocznie się jesienią, więc do końca roku dużo zrobić się nie uda - wyjaśnia Żabiński. - Gros prac planujemy na rok 2008 i wtedy w budżecie będą musiały być zapisane większe pieniądze.
W terminologii urbanistycznej ta droga nazywana jest ul. Nowoszeroką. Faktycznie ma biec niemal równolegle do ul. Brackiej. Na tym etapie inwestycja ma być zakończona w miejscu połączenia ul. Brackiej i Szerokiej. W konsekwencji ma być doprowadzona do al. Wojska Polskiego. Kiedy?
- Trudno powiedzieć. Jesteśmy na etapie planowania - mówi Żabiński.
Zapotrzebowanie na tę drogę niebawem wzrośnie, bo miasto zdecydowało ostatecznie o zbudowaniu hali widowiskowo-sportowej na os. Zawadzkiego. W jednej z koncepcji w okolicy hali miałaby się znaleźć pętla tramwajowa.
- Jednocześnie mamy już koncepcję przebudowy ciągu ulic: Spacerowa - Arkońska - Niemierzyńska, które wraz z przedłużoną ul. Taczaka i Nowoszeroką stanowiłyby kilkukilometrowy układ komunikacyjny na zachodzie miasta - twierdzi Żabiński.
a ja dalej z uporem maniaka-gdzie ta sedina? hehe..
Tego nawet najstarsi gorale nie wiedza....
Ekipa dalej szuka ale najbardziej wedlug mnie prawdopodobna jest teza, ze owczesni mieszkancy Szczecina poswiecili ja dla wujka Adolfa aby mogl kontynowac ich sen o wielkich Niemcach wladcach swiata, czyli zostala przetopiona na sprzet wojskowy.
Ekipa dalej szuka ale najbardziej wedlug mnie prawdopodobna jest teza, ze owczesni mieszkancy Szczecina poswiecili ja dla wujka Adolfa aby mogl kontynowac ich sen o wielkich Niemcach wladcach swiata, czyli zostala przetopiona na sprzet wojskowy.
Oby było tak jak mówisz. Ostatnią rzeczą, którą potrzebujemy w naszym mieście jest pomnik mający potwierdzać niemieckie korzenie Szczecina.
Ekipa dalej szuka ale najbardziej wedlug mnie prawdopodobna jest teza, ze owczesni mieszkancy Szczecina poswiecili ja dla wujka Adolfa aby mogl kontynowac ich sen o wielkich Niemcach wladcach swiata, czyli zostala przetopiona na sprzet wojskowy.
Oby było tak jak mówisz. Ostatnią rzeczą, którą potrzebujemy w naszym mieście jest pomnik mający potwierdzać niemieckie korzenie Szczecina.
Widzisz jesli okurat chodzi o ten pomnik to jestem za jego powrotem bo byl on symbolem przedwojennego Szczecina a nie jego niemieckosci jak niektorzy probuja to okreslic. Jestem za postawieniem nowej repliki ktora bedzie darem obecnych mieszkancow Szczecina.
Natomiast na portalu sedina.pl slyszalem juz pomysly powrotu na plac Zolnierza pominku Kaisera -Wilhelma ... Moze by jeszcze chcieli Bismarcka i .... wujka Adolfa bo przecierz za ich panowania Szczecin rozkwital... ehh....
Forum służy do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi. Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.