Zobaczymy co z tego bedzie. Fajnie jak przejma te 93% udzialow, ale moim zdaniem tutaj licza na pomoc miasta w sprawie stadionu. Mam nadzieje,ze te zakute lby kiedys dojda do fascynujacych wnioskow jakimi niewatpliwie sa profity z budowy stadionu, nie dosc ze bedziemy mieli dobra druzyne to i Szczecin na tym zyska. Duzy plus dla naszych dzialaczy, ze potrafia pozyskac takich partnerow. Duzo zlych rzeczy o nich sie mowi, a ci dalej robia swoje. Sam w nich nie wierzylem, ale podoba mi sie ta robota.

Już tak nie licz pieniędzy w cudzych kieszeniach.
Jak sprzedadzą, to każdy się ucieszy. Najważniejsze żeby nowy inwestor był poważny, a póki co, to zostali partnerem klubu.

Szczeciński klub finansowo wsparła EPA, jedna z najbogatszych firm na Pomorzu Zachodnim. Umowę podpisano kilka dni temu, w wielkiej tajemnicy.
To jednak dopiero początek współpracy. Jak ustalił Przegląd Sportowy właściciele EPA planują bowiem przejęcie udziałów w Pogoni, które dotychczas w 93 proc. należą do dwóch lokalnych biznesmenów. A to oznaczać będzie bardzo poważny zastrzyk gotówki, zimą znaczące transfery i walkę o awans do ekstraklasy.
EPA to spółka, która zbiła kapitał na... wietrze. Firma buduje farmy wiatrowe stawiając w całej Polsce wiatraki, które produkują energię elektryczną.
- Na razie podpisaliśmy umowę wspierającą funkcjonowanie klubu. O skali pomocy nie będę mówił, bo dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają. Nasze plany są jednak bardzo dalekosiężne. W ciągu dwóch miesięcy podejmiemy decyzję o ewentualnym przejęciu udziałów w Pogoni - powiedział Przeglądowi Sportowemu Jacek Roman, wiceprezes EPA.

Właściciele firmy przedstawiają się jako wielcy sympatycy klubu. Prezes Jarosław Mroczek w wieku juniora trenował nawet w Pogoni. - Gdy ludzie dorastają często powracają do swoich pasji z dzieciństwa. Większość udziałowców EPA pochodzi ze Szczecina i jako kibice zaglądaliśmy na stadion przy ul. Twardowskiego. Miejsce Pogoni jest najpierw w ekstraklasie, a następnie w europejskich pucharach. Być może pomożemy w realizacji tych marzeń. Przy okazji zależy nam na zmianie wizerunku firmy. Bo sport to okazja do biznesu. Chcemy być rozpoznawani, choćby tak jak spółka Comarch, do której należy Cracovia - przyznaje Roman.
źródło: Przegląd Sportowy