Co do bilbordów wspomnianych przeze mnie czy kolegi z Koszalina akcje taka można spokojnie przeprowadzić!!!Tego lata w ten sposób działało Zagłebie Lubin na Dolnym Slasku!
Akcja zachęcająca w postaci plakatów w Stargardzie jak najbardziej na +!!!oby więcej takich inicjatyw!!!
Siła Płynie Z Krwią , Duma Razem Z Nią ->Duma Pomorza
to mogliby wypozycjonowac ta strone porzadnie, bo po wpisaniu w googlach nie pojawia sie w pierwszej 20stce, dalej nie patrzylem.
ale nie dokladnie o to mi chodzilo ;] po prostu takie informacje powinny pojawiac sie odpowiednio wczesniej a nie w sobotnim dodatku do wybiorczej ;]
Jeśli historia mogłaby nas czegokolwiek nauczyć, to niewątpliwie tego, że żaden naród nie stworzył wyższej cywilizacji bez poszanowania prawa do posiadania własności prywatnej
Ludwig von Mises
Jak z kinem
Tak było np. w pierwszej połowie środowego spotkania z Lechem. Oto naraz Marek Kowal popędził do przodu i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. A jak zareagowała na te sytuację najgłośniejsza grupa kibiców Pogoni pod zegarem? Nie było żadnego: "No...!" Dalej trwało śpiewanie zaczętej właśnie zwrotki.
Śmiało można wyjść z założenia, że wśród tych, którzy chodzą dziś na Pogoń, większość stanowią ci, którzy tam chodzą niezależnie od okoliczności. Będą tam zawsze, bo to najlepsze co mogą zrobić ze swoim wolnym czasem. Mogą spotkać się z kolegami i pokrzyczeć, czy pośpiewać sobie. Sami siebie nazywają "prawdziwymi kibicami" - bo są z Pogonią zawsze.
To trochę jak z kinem: jedni chodzą do kina, a inni chodzą na filmy. Na Pogoni mamy obecnie głównie tych pierwszych. Ci bardziej wybredni zostają w domach.
Tylko prawdę mówiąc nie przypuszczałem, że tych wybrednych jest aż tylu...
źródło: Głos Szczeciński/Krzysztof Dziedzic
Jak podoba się Wam ten fragment artykułu?!
Ostatnio edytowany przez: PoGo, 5 października 2007, 10:46 [1 raz(y)]
Bo Pogoń szczecińska to jedna rodzina, starszy czy młodszy, piknik czy chuligan!
Odp: ,,...Aby Pogoń rosła w siłę....(kibicowsko)"-Klubowy marketing,działania własne - 05/10/2007 13:03
Nie będę się odnosił do całego tekstu gdyż jest równie żałosny jak poziom profesjonalizmu autora artykułu. Dlaczego tak sądzę, otóż od rzetelnego dziennikarza wymaga się przede wszystkim wiarygodnego źródła informacji; "Będą tam zawsze, bo to najlepsze co mogą zrobić ze swoim wolnym czasem. Mogą spotkać się z kolegami i pokrzyczeć, czy pośpiewać sobie" Ciekaw jestem skąd posiada wiadomości na temat prywatnego życia "tych niewybrednych"...Kolejny aspekt polonistka tegoż "dziennikarzyka" raczej nie była by dumna czytając; "Oto naraz Marek Kowal popędził do przodu i znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem. A jak zareagowała na te sytuację..." Pomijam już zatrważająco ubogi zasób słów, którymi dysponuje Krzysio D. bądź co bądź osoba piastująca stanowisko na którym retoryka powinna osiągać poziom co najmniej nieprzeciętny. Przechodząc do meritum opisywane powyżej zdarzenie dotyczy pojedynczego faktu zatem czyż autor zamiast użyć zaimka określonego "tą sytuację" bądź "tę sytuację" stosuje błędną formę j.w.
Wszyscy co nam źle życzyli, mówili byśmy skończyli
to w tej chwili zobaczyli jak bardzo się pomylili
Odp: ,,...Aby Pogoń rosła w siłę....(kibicowsko)"-Klubowy marketing,działania własne - 05/10/2007 15:20
tak mi sie przypomnialo ze kieeedys taki samochod w barwach Pogoni oraz z flagami, szalikami naszego klubu, jezdzil po miesce i glos Baranowskiego oglaszal ze bedzie mecz, taki cos jedna z lepszych rzeczy bo na plataky nie kazdy zwraca uwage a ten o to pojazd poprostu zwrocil by uwage nawet na ludzi ktorzy o Pogoni wiedza tyle ze co slyszeli od innych
Racja, był taki samochód i to był kapitalny pomysł. Inna sprawa, że mało osób chodzi z barwami. Niedawno szedłem w klubowej koszulce i w ciągu 15min. zaczepiły mnie 3 osoby, pytając kiedy Pogoń gra i mówiąc, że muszą przyjść.
odchodzac od tematu to pamietam jak w wakacje podszedl do mnie taki dziadek (w sumie to on wogole bardziej sie przesuwal niz szedl) i spytal sie mnie jak wysok Energetyk stoi w tabeli bo mu internet odcieli(czy cos w ten desen)
Co do frekwencji na meczach to niedlugo głód piłkarski w Szczecinie urośnie tak wielki ze kibice zaczną sie pojawiać na pewno
Ja bym jeszcze jako jeden z powodów dopisał emigrację z kaczogrodu najwięcej emigrantów to właśnie ludzie młodzi którzy często zasilali rzesze fanów na twardowskiego
Kontroluj sie gosciu... mysle ze od wielu emigrantow dostalbys za takie stwierdzenie wychowawczego klapsa.
Ludzie nadal ten klub uwazaja za PN z chujowymi wlascielami ktorzy tylko chca napchac sobie frutu. Terminy meczow raczej nie maja z tym wiele wspolnego. Albo jestes kurwa kibicem albo jebiesz farmazony ze ptak, a teraz gastronomicy.
Nawet na tym forum takich kilku bym znalazl.
Racja, był taki samochód i to był kapitalny pomysł. Inna sprawa, że mało osób chodzi z barwami. Niedawno szedłem w klubowej koszulce i w ciągu 15min. zaczepiły mnie 3 osoby, pytając kiedy Pogoń gra i mówiąc, że muszą przyjść.
odchodzac od tematu to pamietam jak w wakacje podszedl do mnie taki dziadek (w sumie to on wogole bardziej sie przesuwal niz szedl) i spytal sie mnie jak wysok Energetyk stoi w tabeli bo mu internet odcieli(czy cos w ten desen)
Wszyscy co nam źle życzyli, mówili byśmy skończyli
to w tej chwili zobaczyli jak bardzo się pomylili
Głównym sponsorem piłkarskiej drużyny jest kibic. Kluby naszej ekstraklasy dopiero zaczynają to rozumieć Sklepy z pamiątkami zachodnich klubów mają po kilkanaście tysięcy metrów kwadratowych. Największy w Polsce ma 150. Żeby dobrze zarobić na drużynie, trzeba zrobić to samo, co przy sprzedaży butów albo jogurtów. Określić odbiorcę, przedstawić mu korzyści, produkt ładnie opakować, zareklamować, a potem już tylko liczyć pieniądze. Kibic to klient i pan, trzeba o niego zabiegać.
W raporcie opublikowanym niedawno przez niemiecką firmę reklamową BBDO wartość Realu Madryt, najcenniejszego klubu na świecie, obliczono na ponad miliard euro. W pierwszej dziesiątce znalazł się jeszcze jeden klub z Hiszpanii (Barcelona), cztery z Anglii (Manchester United, Chelsea, Arsenal i Liverpool), trzy z Włoch (Milan, Inter i Juventus) i niemiecki Bayern Monachium. O drużynach Orange Ekstraklasy nikt w raporcie nawet się nie zająknął. Z punktu widzenia piłkarskiego biznesu w wersji zachodnioeuropejskiej polska liga jest inną planetą.
Sprzedać Chińczyka
By zamienić klub w kwitnący biznes, dobrze jest mieć sukcesy na boisku, ale bez przesady - czasami wystarczy umiejętne opakowanie wspomnień. Real Madryt jest najbardziej utytułowanym klubem świata, ale najcenniejszym marketingowo stał się dopiero w ostatnich latach, choć od 2003 r. zdobył tylko jedno ważne trofeum (mistrzostwo Hiszpanii w poprzednim sezonie). W tym czasie jednak wszystko w klubie podporządkowano zarabianiu.
Do Madrytu przychodzili nie najbardziej przydatni, ale najpopularniejsi piłkarze, a przygotowania do sezonu odbywały się w Azji, bo żadne piłkarskie imperium finansowe nie może tej części świata lekceważyć. Tam najłatwiej sprzedać klubowe koszulki i inne gadżety, dlatego np. strona internetowa Barcelony ma oprócz katalońskiej, hiszpańskiej i angielskiej wersji językowej, także natychmiast aktualizowane japońską i chińską.
Wielkie kluby dbają jednak przede wszystkim o kibica sobie najbliższego - takiego, który przychodzi na stadion regularnie. Arsenal Londyn jest najbogatszą drużyną w Anglii dzięki nowemu stadionowi Emirates. Każdy mecz u siebie przynosi ponad trzy miliony funtów dochodu. To więcej niż wynosi roczny budżet większości polskich pierwszoligowców.
Logo na cały dzień
Kibic Olympique Lyon, jedenastego w rankingu BBDO, jeśli chce, może się nie rozstawać z klubowym logo przez cały dzień. Jeździć OL-taxi, strzyc się u OL-fryzjera, jeść w OL-restauracji. Sklepy największych klubów mają po kilkanaście tysięcy metrów kwadratowych i nie tylko ubiorą kibica od stóp do głów, ale jeszcze wyposażą mu dom i samochód. Jest wszystko: od klubowych śpioszków, przez prezerwatywy, po zegary i zastawę stołową. Ceny są wysokie, bo kibic wie, że jeśli jego drużyna ma odnosić sukcesy, musi zarabiać na nim. Przyjść w podrabianej koszulce na stadion to jak okraść przyjaciela.
W Polsce jeszcze kilka lat temu koszulki - podrabiane gdzieś pod Radomiem - sprzedawał przed meczem miejscowy pan Henio, kryjąc się za rogiem, by przypadkiem nie zauważył go ktoś z klubu. Zresztą nawet jakby zauważył, wiele zrobić nie mógł, bo nie było umów na produkcję oficjalnych pamiątek z emblematem klubu.
Właściciele klubów ekstraklasy dopiero ostatnio zrozumieli, że dochody z pamiątek mogą stanowić duży procent budżetu, ale nadrabianie zaległości potrwa długo. - Niedawno rozmawiałem z pracownikiem Benfiki Lizbona. Zapytał, ile koszulek sprzedajemy rocznie. Nie wiedziałem. Dyrektor sportowy Jakub Jarosz, który wcześniej pracował w Wiśle, powiedział mu, że w Krakowie sprzedali w ubiegłym roku 200 -mówi Robert Pietryszyn, prezes Zagłębia Lubin. -Portugalczyk był pod wrażeniem: "To więcej niż w Lizbonie!". Tylko okazało się, że on myślał o dwustu tysiącach, a my po prostu o dwustu.
Z marketingiem najlepiej jest w Poznaniu. Lech ma od niedawna największy w Polsce, zajmujący 150 metrów kwadratowych klubowy sklep. Wybór duży jak na Polskę - 250 artykułów z logo Lecha. W sklepach spożywczych dokupienia jest nawet kiełbasa Lechitka. Na kibiców wykupujących karnety czekają nagrody, w poprzednim sezonie główną był samochód Ford Fiesta.
Trudno się dziwić, że Lech ma najlepszą frekwencję w Polsce. Na sobotni ligowy mecz z Legią biletów nie ma od dawna. W rundzie wiosennej dochód ze spotkania z ówczesnym mistrzem wyniósł 700 tysięcy złotych.
Poznański klub potrafi budować więź z kibicami nawet w sklepie monopolowym. Każda sprzedana butelka piwa z logiem Lecha przynosi klubowi dochód. Za przykładem z Poznania poszły śląskie kluby. Wreszcie dotarły też do Polski klubowe karty płatnicze. Oferta Dominetu otwiera większość witryn internetowych polskich klubów. Lecha wspiera bank WBK. Procent od każdej transakcji spływa na konto klubu.
Walka o kibica dopiero się jednak zaczyna. Jeszcze niedawno marzeniem prezesa polskiego klubu były mecze przy pustych trybunach. Mecze kończyły się awanturami, niszczeniem stadionów, z zadymionych trybun nie było widać, co się dzieje na boisku. Cieszyły się tylko firmy instalujące krzesełka, bo ciągle mogły liczyć na nowe zamówienia. Nie mogąc zmienić starszego pokolenia kibiców, kluby zabrały się za wychowywanie młodszych. Tak robi Legia Warszawa, która ma największy w sezonie dochód ze sprzedanych karnetów - 5 milionów złotych, i jest najbardziej znaną piłkarską marką Polski. Od dłuższego czasu władze Legii są w konflikcie ze stowarzyszeniem kibiców (po surowych karach za awantury podczas pucharowego spotkania w Wilnie tzw. żyleta protestuje, nie dopingując drużyny), a jednocześnie organizują akcje mające przyciągnąć na stadion innych ludzi. Stąd pikniki Legii dla najmłodszych. Kibice mają szansę spotkać się z piłkarzami, porozmawiać, dostać autografy i zrobić sobie zdjęcie. Kilka lat temu podobną akcję przeprowadzała warszawska Polonia, rozdając nawet na ulicach klubowe szaliki. Zagłębie Lubin postawiło na kobiety - dla nich bilety kosztują symboliczną złotówkę. Zagłębie wykupiło też billboardy zachęcające do przychodzenia na ligowe mecze. Stanęły nie tylko w Lubinie, również m.in. w Polkowicach i Wrocławiu.
Bardzo długi pościg
Przeprowadzone w Polsce cztery lata temu badania firmy Sport+Markt wykazały, że futbolem "zainteresowanych" lub "bardzo zainteresowanych" jest ponad 9 milionów ludzi. "Trochę zainteresowanych" - drugie tyle. To wszystko potencjalni klienci. Mogliby zostawić swoje pieniądze na stadionach, ale nie takich jak obecnie. Dziś, gdy w byle kinie można się zatopić w głębokim wygodnym fotelu, mając pod ręką popcorn i colę, trudno przekonać kandydata na kibica do przesiedzenia 90 minut na brudnym plastiku z przerwą na tłustą kiełbasę z papierowego talerza.
Frekwencja na stadionie w Kielcach poprawiła się blisko trzykrotnie, od kiedy Korona przeniosła się na nowy obiekt. Zdaniem klubowych działaczy więcej kibiców przychodzi z racji przyjaznego otoczenia niż dlatego, że Korona gra w pierwszej lidze. Tylko z takimi stadionami można gonić świat.
To i tak będzie bardzo długi pościg. Ranking BBDO, uwzględniający tylko kluby, które w ostatnich trzech sezonach grały w Lidze Mistrzów, ma 25 pozycji. Ostatnią zajmuje OSC Lille, wycenione na 206 mln euro. Więcej niż cała polska liga.
A jeśli chodzi o działania naszego klubu to prawda stoi chyba po środku - część nie jest przekonana do tej Pogoni, inni wykładają bo to przecież "tylko czwarta liga", a jeszcze innym przejadły się mecze co trzy dni.
Odp: ,,...Aby Pogoń rosła w siłę....(kibicowsko)"-Klubowy marketing,działania własne - 07/10/2007 18:50
Chyba najlepszym dowodem na to, jak slabo te sprawy wygladaja jest wlasnie ten temat. Marketingiem w kazdym normalnym (czyli nie w Polsce) klubie zajmuje sie dzial marketingu, a nie kibice! Wszystkie sprawy poruszane tutaj musza byc ostatecznie zrobione przez Klub - niezaleznie jak bardzo sie zmobilizujemy, sami nie rozkleimy billboardow, nie zorganizujemy 60. urodzin Klubu, nie dofinansujemy f/c itd. Nawet jesli wymyslimy genialny sposob na podwyzszenie frekwencji, to i tak nie bedziemy w stanie go wprowadzic w zycie. Dlatego pytanie brzmi: czy aktualnie jest w klubie osoba zajmujaca sie marketingiem? Jesli nie, powinna jak najszybciej zostac zatrudniona, bo zgadzam sie, ze wlasnie teraz jest doskonala okazja, zeby wypromowac marke "Pogon" w regionie. Co jak co, ale teraz na pewno jest to Pogoń Szczecińska.
Oczywiscie, kazdy powinien takie dzialania wspierac jak moze, a wiec np. mowic o tym wszystkim znajomym i namawiac ich do przyjscia na mecz (btw - czy naprawde mozna zostac wysmianym za chodzenie na 4. lige? To juz zenada - ze strony wysmiewajacych sie, oczywiscie). Ale to kibice pomagaja klubowi, a nie na odwrot - a tym bardziej nie wyreczaja klubu w jego podstawowoych dzialaniach.
Co do frekwencji na meczach to niedlugo głód piłkarski w Szczecinie urośnie tak wielki ze kibice zaczną sie pojawiać na pewno
Ja bym jeszcze jako jeden z powodów dopisał emigrację z kaczogrodu najwięcej emigrantów to właśnie ludzie młodzi którzy często zasilali rzesze fanów na twardowskiego
Kontroluj sie gosciu... mysle ze od wielu emigrantow dostalbys za takie stwierdzenie wychowawczego klapsa.
Ludzie nadal ten klub uwazaja za PN z chujowymi wlascielami ktorzy tylko chca napchac sobie frutu. Terminy meczow raczej nie maja z tym wiele wspolnego. Albo jestes kurwa kibicem albo jebiesz farmazony ze ptak, a teraz gastronomicy.
Nawet na tym forum takich kilku bym znalazl.
Chodziło mi tylko o to że jednym z powodów niskiej frekwencji jest fakt iż wielu młodych Szczecinian chwilowo przebywa w różnych zakątkach globu i nie jest w stanie przychodzić na mecze a bardzo by chciała.
Niech cię nie niepokoją
Cierpienia twe i błędy
Wszędy są drogi proste
Lecz i manowce są wszędy
O to chodzi jedynie
By naprzód wciąż iść śmiało
... lecz nie patrze na przeszkody i fałszywość gnoji, przeciwność losu boli - my idziemy ku swej woli ...
tatatadam! || głos pokolenia - cios ogłupienia, hołd potępienia, mord zrozumienia ||
Forum służy do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi. Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.