Nagle spuszczamy się nad Wdowczykiem. Owszem kiedyś było moim marzeniem, żeby Wdowczyk był trenerem Pogoni - marzenie spełnione, dziękuję, do widzenia, nacieszyłem się już.

Tak na serio:
Wdowczyk przychodząc do Pogoni był potulny, skromny i zawzięty bo odbudować swój utracony autorytet. W każdym wywiadzie podkreślał, że Pogoń dała mu szansę, że to kredyt wdzięczności do spłacenia itd. Na konferencjach prasowych był miły, otwarty i serdeczny. Wyglądało to naturalnie, bo facet żył z i piłki i dla piłki. Pogoń dała mu szansę powrotu na ławkę trenerską nie w II czy w I lidze, ale w Ekstraklasie. Super.

Z czasem i paroma dobrymi wynikami Wdowczyk niestety się zmienił. Nie był już tak miły, wywiadów udzielał z łaską, na konferencjach był czasem nerwowy i opryskliwy. Do tego zaczął po każdym meczu mówić to samo - staramy się, cały czas do przodu. Kamera włączona: uśmiech na twarzy, kamera wyłączona: mina pt. nie podchodź.

Co dzieje się po pół roku? Nie pamięta, że pół roku temu do Pogoni przychodził z podkulonym ogonem. Negocjacje w sprawie kontraktu przeciągają się to fakt. Plotki o Lechii mogą coś w sobie mieć, lecz równie dobrze mogą być budowaniem lepszej pozycji w negocjacjach (tak jak powrót Radka do Śląska w momencie negocjowania nowego kontraktu z Pogonią). Wdowczyk podobno drastycznie zwiększył swoje wymagania - głównie finansowe. Czy na to zasłużył?

(to moja prywatna opinia i obserwacje)

Oby to był tylko wymysł dziennikarza. Może jeszcze Ślusarskiego wezmą?