Drugie dno sprawy „Starucha”. Wynik śledztwa portalu Fronda.pl
Zatrzymanie „Starucha”, które wzbudziło szereg pytań dotyczących działań policji, okazuje się dużo bardziej złożoną sprawą, niż mogłoby się wydawać. Jak udało się ustalić portalowi Fronda.pl, „Koziołek”, były (?) kibic Polonii, który złożył doniesienie na Piotr S., może mieć związek z głośną sprawą pobicia pasażerów pociągu relacji Bydgoszcz – Białystok, jadących do Warszawy na Marsz Niepodległości 11 listopada 2010 r., którego byłem świadkiem - pisze Aleksander Majewski.
Trzy miesiące temu poinformowałem, że dochodzenie w sprawie wspomnianego pobicia zostało umorzone i to bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia, mimo, że jeden z napastników, pozostawił ślad na internetowym forum, gdzie pochwalił się swoim „wyczynem” [załącznik nr 1 – rzyp. red.]. Gdy ujawniłem zabezpieczony wpis na portalu Fronda.pl, konto użytkownika, aktywisty „Antify” zostało natychmiast usunięte.
Sprawa jednak na tym się nie zakończyła. Jeden z poszkodowanych wniósł zażalenie. I trudno się dziwić, bo organy ścigania od początku wykazywały się niezwykłą wręcz niefrasobliwością, czy nawet złą wolą. Poszkodowani zostali potraktowani jak podejrzani (choć uczciwie trzeba przyznać, że nie przez wszystkich funkcjonariuszy!), czego dowodem może być fakt przyjścia z góry „prikazu”, aby dokonać ich przeszukania.
Działacz „Antify”, który nie zachował, charakterystycznej dla tego środowiska konspiry, wygadał się na forum i właśnie dzięki temu wezwano go na komendę. Oczywiście nie został zatrzymany, mimo, że z zamiłowaniem opisywał w Internecie jak bohaterscy „antyfaszyści” wkroczyli ze „sprzętem” na spokojnych pasażerów. Jedyne o co pokusili się stróże prawa, to zasięgnięcie opinii biegłego w sprawie porównania wymazu z jamy ustnej „domniemanego sprawcy” ze śladami biologicznymi na pozostawionych na miejscu zdarzenia: kasku (napastnicy mieli je na głowach w czasie napadu) i kluczu francuskim. Sprawców zdarzenia było ok. 10, o czym świadczy chociażby postanowienie o dopuszczeniu dowodu z opinii biegłego, więc trudno oczekiwać, że wszyscy pozostawili na zaledwie dwóch przedmiotach swoje ślady!
Przesłuchiwany, który na forum stowarzyszenia Młodzi Socjaliści, posługiwał się nickiem „Warszawiak” (nazwisko do wiadomości Autora – przyp. red.) w dniu zdarzenia wielokrotnie kontaktował się telefonicznie ze swoim kolegą, posługującym się ksywą… „Kozioł”/”Koziołek”. „Domniemany sprawca” nie ujawnił tożsamości swojego kompana, stwierdził jednak, że znają się z „kibicowania Polonii Warszawa” i właśnie o tych tematach głównie ze sobą rozmawiali. Jednak dziwnym trafem Jakub S. „nie pamiętał” o czym rozmawiali akurat tego dnia, pomimo wielokrotności połączeń w krótkich odstępach czasu! „Domniemany sprawca” już następnego dnia pod wpływem natłoku wrażeń, podzielił się swoją „przygodą” na forum politycznym (nie związanym ściśle, ani z „Antifą”, ani Polonią Warszawa). Dlatego można przypuszczać, że był to dla niego wyjątkowy dzień. Czy w takim razie, mógł nie pamiętać, czego dotyczyły jego częste rozmowy z jedną osobą tego samego dnia? Czy policja dała wiarę jego zeznaniom? Jakub S. utrzymywał ponadto, że o sprawie dowiedział się, podsłuchując rozmowę nieznajomych osób w barze. Trudno wyobrazić sobie, że przysłuchując się konwersacji przy oddzielnym stoliku, dowiedział się tak wielu szczegółów, które już o wczesnej porze następnego dnia ujawnił w internetowej dyskusji i o których mógł wiedzieć tylko uczestnik zajścia (ponadto Jakub S. na forum wypowiadał się w pierwszej osobie liczby mnogiej)!
A co z „Kozłem”/”Koziołkiem”? Jakub S. utrzymywał, że zna go tylko i wyłącznie z ksywki, ale trudno sobie wyobrazić, że dwaj kumple, którzy są w stałym kontakcie, znają się tylko z pseudonimów, zwłaszcza, że mają „wklepane” swoje numery w komórkach. Jak widać, policja uznała enigmatyczne odpowiedzi „domniemanego sprawcy” za wystarczające. I co, najciekawsze nie pokusiła się o ustalenie tożsamości kolegi Jakuba S. – „Kozła”/„Koziołka” i właśnie to wzbudziło największe zaskoczenie wśród poszkodowanych. Jeden z nich wniósł zażalenie w którym wskazał, że treść zeznań Jakuba S. pokazuje silną niechęć ujawnienia policji tożsamości „Kozła” i może świadczyć o wysokim prawdopodobieństwie, że „Kozioł” może być zamieszany w przestępstwo, które było przedmiotem postępowania. Policja nie ustaliła jego tożsamości, mimo, że mogła rozpytać osoby dysponujące numerami telefonów, z którymi kontaktował się „Kozioł”, a których dane figurowały w aktach sprawy. – Policja mogła to zrobić chociażby w toku czynności operacyjno-rozpoznawczych i bez formalnego przesłuchania tych osób. Przesłuchanie „Kozła” oraz zebranie w drodze operacyjnej informacji na jego temat z pewnością dostarczyłoby cennego materiału dla postępowania – mówi mój informator. Poszkodowany wskazał również na zasadność skonfrontowania zeznań „Kozła” z tym, co na temat łączącej ich znajomości oświadczał Jakub S.
Sąd zatwierdził jednak postanowienie o umorzeniu dochodzenia. – Najbardziej zastanawiające jest, kim jest ten „Kozioł”. Przecież policja miała billingi rozmów, a mimo to nadal nie wiemy kim on jest. Jak dla mnie, coś się kręci przy tej sprawie, a ów „Kozioł” musi mieć w niej udział. Po co tak często kontaktował się z Jakubem S. w dniu napadu? – mówi portalowi Fronda.pl jeden z poszkodowanych.
O komentarz poprosiłem również wieloletniego pracownika operacyjnego Komendy Stołecznej. - W tym przypadku ewidentnie olano temat. Nie ma najmniejszej wątpliwości, że na podstawie wpisu na forum – numeru IP, rozpytania, rejestru połączeń można ustalić tożsamość takiego delikwenta – mówi Dariusz Loranty, nadkomisarz w stanie spoczynku.
Niebawem wybuchła burza wokół aresztowania lidera kibiców Legii Warszawa – Piotr S., ps. „Staruch”. Postawiono mu zarzut rozboju, przez co kibic może spędzić za kratkami nawet 12 lat więzienia. Zarzutem zaskoczony był m.in. senator Zbigniew Romaszewski z komisji praw człowieka, który powiedział dla portalu Niezależna.pl: „Dziwi zastosowanie tego paragrafu. Trudno wyobrazić sobie, by ktoś organizował rozbój, a więc przestępstwo mające na celu uzyskanie korzyści materialnej, w publicznej przychodni lekarskiej”. W istocie doszło bowiem do bójki między Staruchem a kibicem Polonii, którzy spotkali się w przychodni lekarskiej. Zastanawia jednak fakt, dlaczego nie postawiono Legioniście zarzutu udziału w bójce za który mógłby spędzić maksymalnie 3 lata w więzieniu. Jak udało mi się ustalić, również „druga strona barykady” nie uważa czynu „Starucha” za rozbój, ale zwykłą bójkę o kibicowskie fanty. „Nie trawię cweluchów i stadionowego prawictwa ale mi zalatuje prowokacją ... Idą wybory zamkniemy medialną postać jaką jest Staruch, zwalczamy chuliganów a słupki PO rosną..” – pisze na zamkniętym forum kibic związany za środowiskiem lewicowym, który bynajmniej nie pała sympatią do Legii Warszawa.
Co najciekawsze, doniesienie na „Starucha” złożył nie kto inny, a - do niedawna - zaangażowany kibic warszawskiej Polonii… „Koziołek”!. Dziwi fakt, że na podstawie tylko jego zeznań, policja mobilizuje do aresztowania jednego człowieka w czasie uroczystości patriotycznej, spore siły. Czyżby „Kozioł”/„Koziołek” cieszył się specjalnymi względami u stróżów prawa? Po zatrzymaniu Piotra S. w środowisku kibiców rozpoczęły się spekulacje na temat tego, czy „Kozioł” może być policyjnym informatorem. W świetle sprawy sochaczewskiej i niechęci funkcjonariuszy do ustalenia tożsamości „Kozła” i jego przesłuchania, domysły kibiców wydają się uzasadnione. Tym bardziej, że „Koziołek” nie sprawiał wrażenia ofiary, na jaką wykreowały go obecnie media. Na forach internetowych, do dziś można przeczytać jego agresywne wypowiedzi [załącznik nr 2 i 3 – przyp. red.], w których nawołuje do przemocy (stek przekleństw na przeciwną drużynę nagrał również na swojej poczcie głosowej w telefonie) czy… wyśmiewa kibiców Legii za „konfidenctwo” [załącznik nr 4 – przyp. red.].
Doprawdy, „Los potrafi pisać niezwykłe scenariusze”, jak skomentował sprawę jeden z kibiców Czarnych Koszul.
http://fronda.pl/news/czytaj/tytul/drugie_dno_sprawy_starucha._wynik_sledztwa_frondy.pl_14781