Kolejny piłkarzyna z Polski jest w szoku po przejściu do innej ligi i to jest chyba podsumowanie mentalności piłkarzy w polskiej lidze:

Na Klichu wciąż robią wrażenie treningi pod okiem Magatha, który znany jest w ciężkich metod szkoleniowych. - Na treningach jest taki zap..., że sam się dziwię, jak można tyle biegać. Oglądałem ostatni mecz Bayernu i przyglądałem się Franckowi Ribery'emu. Nie wierzyłem, że można się tak zachowywać na boisku - grał jak maszyna.

- W klubie powoli mnie przygotowują do gry na najwyższym poziomie. Wszystkim rozpalonym głową w Polsce radzę przyłożyć lód do głowy - Niemcy traktują mnie, jakbym przyszedł tutaj z ligi amatorskiej, bo przeskok jest ogromny. W naszej lidze są takie mecze, że można się zdrzemnąć. Wręcz brakuje skali porównawczej - zachwala Bundesligę Klich

a wlasnie! czy u nas jest jakis psycholog w klubie ?

Jako piłkarz jestem też w jakiś sposób uzależniony od tego. Każdy piłkarz chciałby grać o 20, wtedy, kiedy gra Liga Mistrzów, a okazuje się, że nasze spotkania muszą być rozgrywane, dajmy na to, o 14:30 w niedzielę. Jeśli wszystkie mecze mają być dostępne dla kibiców w telewizji, to nie mogą być rozgrywane o jednej porze, muszą być jakoś rozłożone w czasie. My także ponosimy tego koszty. Popularna stała się wypowiedź Piotra Ćwielonga z ostatniego sezonu, który słabą grę tłumaczył tym, że była niedziela, godzina 17 i świeciło słońce. Wszyscy wspominają to z lekką drwiną, a ja szczerze przyznam, że zgadzałem się wtedy z nim w 100%. Możecie powiedzieć “ok, ale przecież o tych godzinach gra się na przykład w Anglii czy w Niemczech”. Owszem. Trzeba jednak pamiętać, że tam grają najlepsi piłkarze, którzy mają takie walory i zarabiają tyle pieniędzy, że taka pogoda im po prostu nie przeszkadza. My gramy w Polsce, jesteśmy słabsi i zarabiamy mniej, dla nas to nie raz jest problem.