Odp: Temat zastępczy kibice! - 09/05/2012 19:02
hahahaha dudnią już w Polsaciku. PRECZ Z KOMUNĄ I SZECHTEROWSKIMI PAJACAMI a co najlepsze w tym samym reportarzu pokazują kolesia z narkotykami.
"Media otumaniają ludzi, zobacz chłopak czas i pora się obudzić"
FUCK EURO ONLY ULTRAS
Ostatnio edytowany przez: prx, 9 maja 2012, 19:21 [1 raz(y)]
Psycholog: Tracimy wrażliwość na stadionowy rasizm
Bartosz Piłat
2012-06-02
- Gdyby o problemie ksenofobii opowiedziała polska telewizja, nikt by nie zwrócił uwagi. Przygotowała to jednak BBC i ruszyło nas sumienie - mówi "Gazecie" dr Michał Bilewicz*, psycholog społeczny, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami na Wydziale Psychologii UW.
Jak pan odbiera dokument o polskich i ukraińskich kibicach wyemitowany przez BBC?
- To świetny reportaż, który pokazuje poważny problem. Wszyscy o nim wiemy, choć wolelibyśmy tę wiedzę zachować dla siebie. Przed światem udajemy, że nie jest to istotny kłopot. Dobrze, że taki film powstał, bo przeczy naszemu przekonaniu, że rasizm i ksenofobia wśród kibiców to problemy marginalne.
Martwimy się, że o Polsce mówi się źle albo wcale - a przecież tak działają media w każdej innej sprawie! Media pokazywały Amerykanów raczej w kontekście tortur w więzieniu Abu Ghraib, a nie budowania przedszkoli przez USA w Bagdadzie. Media są wyczulone na negatywne zjawiska, i to czasem dobrze, bo nie można ich ignorować. Niedawno doszło do ataku neofaszystowskich kibiców na Ormianina w Białymstoku, kordony policji oddzielają kolejne marsze gejów i lesbijek od gotowych do agresji grup kibiców. Dopóki takie sytuacje nie przestaną się zdarzać, nie dam się przekonać, że można już się nie przejmować ksenofobią w Polsce. Nie przykryją tego żadne pozytywne akcje kibiców: charytatywne zbiórki, oddawanie krwi czy organizacja turniejów piłkarskich dla dzieci. Ksenofobia, rasizm i homofobia na stadionach istnieją i jest to problem.
Z drugiej strony film pokazał nas też w dobrym świetle, choćby na tle Ukrainy. Widzieliśmy w nim, że są w naszym kraju ludzie, którzy zajmują się zwalczaniem takich zachowań na stadionach, inni zaś przyznają, że problem istnieje, jednak nie jest już powszechny. Reporter BBC starał się też pokazać złożoność tego problemu w Polsce.
Chyba jednak te tłumaczenia nie trafią do ludzi z zagranicy?
- Na pewno ich uwaga będzie bardziej wyostrzona. Świadczy o tym podawany przez państwa przykład Marka Silbersteina, którego nie przekonuje, że napis "Jude gang" to wyraz dumy z historii klubu. On po prostu dostrzega to, czego my już nie widzimy. Tak często napotykamy takie napisy, tak często słyszymy o drobnych incydentach rasistowskich, które nie znajdują konsekwencji, że straciliśmy wrażliwość na przejawy ksenofobii. Dobrze więc, że pojawiają się głosy z zagranicy.
Można by jednak próbować wyjaśniać Brytyjczykom, o co chodzi w sporze między kibicami Cracovii i Wisły, podając im przykłady Tottenhamu czy Ajaxu Amsterdam, które z dumą przyjęły narzuconą im łatkę "Żydów". Kibice Cracovii używają miana "Żyd" jako autostygmatu. Uznają, że skoro nie mogą tego zwalczyć, obelgę uznają za komplement, przy okazji prowokując kibiców przeciwnej drużyny. Świadczy to też o tym, że bardzo długo używano wobec nich określenia "Żyd" jako obelgi.
BBC przypomniało nam o problemie, ale chyba nie jest tak źle?
- No tak, wobec sytuacji sprzed kilkunastu lat polskie stadiony wydają się dziś miejscami mniej skażonymi rasizmem. Weźmy pierwszy z brzegu przykład Warszawy. W latach 90. grupy neonazistowskich skinheadów były na stadionie Legii bardzo silne. Często wznoszono antysemickie hasła czy przyśpiewki drwiące z ofiar Holokaustu. W ostatniej dekadzie zrobiło się pod tym względem bardziej spokojnie. Owszem, byli chuligani, ale mniej było odwołań ksenofobicznych. I z jakiegoś powodu ta ksenofobia znowu powraca. Być może wiąże się to z pogorszeniem sytuacji gospodarczej. Zwykle ci nacjonalizujący kibice pochodzą ze środowisk wykluczonych społecznie, szukają więc kozłów ofiarnych, winnych swojej niedoli, i wraca motyw antysemicki. Badania pokazują, że w czasie kryzysu zwiększa się skłonność do obwiniania obcych za gospodarcze trudności.
Z drugiej strony przeciwdziałanie ksenofobii jest u nas coraz bardziej konsekwentne. W środowisku piłkarskim intensywnie działa stowarzyszenie Nigdy Więcej, policja i prokuratura coraz rzadziej ignorują rasistowskie występki. Inne stowarzyszenia, jak Forum Dialogu Między Narodami, prowadzą akcje edukacyjne w małych miastach, regionach zagrożonych bezrobociem - uświadamiając młodzież w zakresie żydowskiej przeszłości ich miejscowości. W Komendzie Głównej Policji pojawił się pełnomocnik zajmujący się kwestiami mniejszości, prawami człowieka i uprzedzeniami. Przełomem była tu chyba sprawa z meczu w Rzeszowie, w czasie którego ukazał się transparent z hasłem: "Śmierć garbatym nosom" i karykaturą Żyda, jakby żywcem wyciągniętą ze "Stuermera" [brukowy tygodnik wychodzący w Niemczech w latach 1923-45 - przyp. red.]. Sprawa była tak wyrazista i tak wiele środowisk z kraju i zagranicy na to zareagowało, że nie dało się jej zignorować. Wreszcie kogoś skazano, pokazano takie zachowania jako kryminalne, poszedł przekaz, że rasizm to ryzykowna tematyka. Dziennikarze zajmujący się sportem, tacy jak Rafał Stec w "Gazecie Wyborczej" czy Michał Okoński w "Tygodniku Powszechnym", też robią wspaniałą robotę w tej dziedzinie.
Jak będzie po Euro?
- Nie wiem. Polskie rozgrywki klubowe i Euro to dwa różne światy. Jestem zmartwiony reakcją polskich polityków na dokument BBC. Starając się odwołać do oczekiwań elektoratu, bagatelizują fakty z tego filmu. Nie wyobrażam sobie, by Angela Merkel zareagowała podobnie, gdyby powstał taki film o niemieckich kibicach. Nasz premier powinien przyznać, że mamy problem z ksenofobią na stadionach, a jednocześnie pokazać, że z nią walczymy. Zresztą film to nieźle pokazuje.
Przypuszczam zresztą, że gdyby taki film zrobiła polska telewizja, nikt by na niego specjalnie nie zwrócił uwagi. Ale przygotowała to zagraniczna stacja, na dodatek BBC, i ruszyło nas sumienie. W psychologii nazywamy to "efektem wrażliwości". Jak pokazują badania prof. Hornseya, tylko krytyka pochodząca z zewnątrz może nas naprawdę przejąć. Tak zresztą było, gdy polska badaczka Martyna Rusiniak-Karwat opisała historię Polaków kopiących wokół obozu koncentracyjnego w Treblince w poszukiwaniu złota u zamordowanych. Sprawa przeszła bez echa. Dopiero gdy opisał to profesor z Princeton, wybuchła afera.
Jak pogodzić grubiański dowcip kibiców z eliminacją ksenofobii?
- Trzeba sprawdzać, kiedy te hasła wykluczają kogoś z powodu koloru skóry, orientacji seksualnej czy pochodzenia. "Polska cała tylko biała" jest właśnie takim hasłem. Wysyłanie przeciwników "do Auschwitz" czy hasło " Żydzi, Żydzi, Żydzi ! Cała Polska was się wstydzi!" są wypowiadane z pewnej perspektywy - wykrzykujący te hasła stawiają się w jednym rzędzie z hitlerowcami. Trzeba też pamiętać, że werbalna nienawiść, nieprzeradzająca się w działanie, także może być groźna. Wywołuje poczucie zagrożenia, a to wystarczy. Badania pokazują, że osoby padające ofiarą rasistowskich odzywek gorzej funkcjonują psychicznie, a nawet częściej popełniają samobójstwa. (...)
Skąd się bierze ten nacjonalistyczny odchył wśród kibiców?
- Poparcie dla lewicowych czy liberalnych idei jest w Polsce mało popularne wśród osób biedniejszych, w środowiskach społecznie wykluczonych, a stamtąd głównie biorą się najbardziej radykalni kibice. To jest najprostsze wyjaśnienie. Ci najbardziej radykalni kibice odbijają na trybunach zachowania obecne w ich środowiskach pozastadionowych.
Spora zasługę ma też polska szkoła, która promuje patriotyzm konfrontacyjny. Mieliśmy powstania, mamy wroga Niemca, Rosjanina, komunistę.
To ostatnie jest zresztą ważne, bo tak naprawdę nuta antykomunistyczna jest chyba jeszcze częściej obecna na stadionach od wątków rasistowskich. Kiedy nadchodził mecz Legii Warszawa z Hapoelem Tel Awiw, spodziewałem się, że na forach internetowych będą się przewijać antysemickie hasła. Tymczasem kibice szybko odkryli, że Hapoel ma lewicowe korzenie, i ich atak kręcił się wokół retoryki antykomunistycznej. To wszystko widać też w badaniach sondażowych - na Zachodzie dominującą reakcją na kryzys jest skręt w lewo, szczególnie wśród osób najbardziej nim dotkniętych. Dowodem na to jest choćby sukces greckiej partii Syriza. W Polsce czy na Węgrzech sposobem radzenia sobie z trudnościami materialnymi jest obwinienie jakichś "obcych". Dlatego też prawica zgarnia poparcie tych środowisk - a lewica nie potrafi się z nimi komunikować.
Co się stanie, jeśli przestaniemy walczyć z rasizmem na stadionach?
- Ryzyko, że te zachowania rozleją się na społeczeństwo, jest niewielkie. Może natomiast pęcznieć grupa radykalnych kibiców, którzy mają zdecydowane radykalne poglądy. Mogą oni uzyskać znaczenie polityczne, gdyby w Polsce doszło do głębszego kryzysu gospodarczego. Dysponują oni "prostymi rozwiązaniami" dla osób, które poczują się źle traktowane przez państwo. Wtedy może się zrobić niebezpiecznie. Badania psychologiczne dowodzą, że dobrze zorganizowana mniejszość - a taką są dziś kibice stadionowi - w sprzyjających warunkach, gdy powieje korzystny dla niej wiatr historii, może zasadniczo wpłynąć na poglądy większości. Historia międzywojennych Niemiec jest tego doskonałym dowodem. Właśnie w tym upatruję wartości filmu BBC. On nam przypomniał, że mamy problem. Liczę, że zrozumieją to przesłanie władze Krakowa, Rzeszowa, wszystkich polskich miast. Choćby dlatego, że prędzej czy później ktoś znów popsuje nasz wizerunek prymusa Europy.
* Dr Michał Bilewicz - psycholog społeczny, kierownik Centrum Badań nad Uprzedzeniami na Wydziale Psychologii UW.
Artykuł na stronie GóWna. Szczególnie mocne jest porównanie kiboli do... NSDAP w ostatnim akapicie.
"Każdy sobie powinien z nas zadać pytanie, Czy kurwa chce grać dla Pogoni Szczecin, czy nie? Jak nie, to kurwa wypierdalać i tyle"
Ponad pięćdziesiąt lat. Sporo jak na pseudokibica, cios już nie ten, szybkość reakcji też wolniejsza, niż młodociani chuligani. Okazuje się jednak, że wiek nie jest przeszkodą, jeśli istnieje okazja „dymić” na stadionie Korony. Tak właśnie zrobił oskarżony przez sąd kibic Korony, o czym donosi na swoim profilu w serwisie Facebook, Paweł Jańczyk, rzecznik kieleckiego klubu.
”Oskarżony o przeklinanie na stadionie oraz o opuszczenie stadionu w 80. minucie – czyli nie zajmowanie swojego miejsca. O uczestniczenie w nielegalnym zgromadzeniu (droga ze stadionu na parking, pan milicjant szedł za oskarżonym, spisał numery rejestracyjne i na tej podstawie ustalono jego adres). Na meczu był z synem lat 17, dlatego też oskarżony jest o demoralizowanie syna, odwiedzał ich już kurator (niezapowiedzianie).”
Wiedzieliśmy i pisaliśmy już o skandalicznym zachowaniu policji w Kielcach (np. TUTAJ), ale chyba nikt nie spodziewał się, że te policyjne zatrzymania zakończą się sądowymi wyrokami. Zazwyczaj reguła działania jest taka sama – policja wyłapuje, nadgorliwie, bez uzasadnienia, bez dowodów, po czym wnosi o absurdalnie wysokie kary. Sąd rozpatruje i albo uniewinnia, albo radykalnie zmniejsza karę.
Tym razem jest inaczej. Gość może stracić pracę (karalność… ), bo jakiś policjant wymyślił sobie, że dzisiaj ujmie chuligana stadionowego. I wymyślił sobie, że najgorsze co może się przydarzyć siedemnastolatkowi, to przeklinający w emocjach na stadionie ojciec oraz udział w nielegalnym zgromadzeniu pod stadionem. Ach, no i oczywiście opuszczenie swojego miejsca. Demoralizacja siedemnastolatka wcześniejszym wyjściem ze stadionu i przeklinaniem…
W czasie zdarzenia policja nie interweniowała. - To był teren stadionu. My reagujemy, kiedy służby porządkowe na obiekcie sobie nie radzą. W tym wypadku szybko opanowały sytuację - powiedział Mariusz Sokołowski.
Przecież to są jakieś kpiny jebane to co się odpierdala. Na ojro psy nie wbiją, a u nas wejdą Ci normalnie, skują za to że stoisz na schodach itp..
Ruskie pobiły ochronę i stewardów wczoraj we Wrocławiu.
I co? Policja nie interweniowała. A czemu?
W czasie zdarzenia policja nie interweniowała. - To był teren stadionu. My reagujemy, kiedy służby porządkowe na obiekcie sobie nie radzą. W tym wypadku szybko opanowały sytuację - powiedział Mariusz Sokołowski.
Przecież to są jakieś kpiny jebane to co się odpierdala. Na ojro psy nie wbiją, a u nas wejdą Ci normalnie, skują za to że stoisz na schodach itp..
Odp: Temat zastępczy kibice! - 24/08/2013 07:34
Dużo wody w Odrze musiało upłynąć żeby ludzie świata sportu przekonali się że hasło "niespelnione rządu obietnice-temat zastępczy kibice" to nie puste słowa. Po ostatnich wydarzeniach jest ogromne ciśnienie na PO, rząd i TVN. Dla przykładu tekst Stanowskiego który jest raczej anty-kibolem: .polityczno dziennikarska hałastra , ale też opinię różnych dziennikarzy czy sportowców jak Juras czy Rzezniczak
Ostatnio edytowany przez: WSKL, 24 sierpnia 2013, 07:40 [1 raz(y)]
Gdy na mnie nastają złośliwi, by zjeść moje ciało, wtenczas oni, wrogowie moi i nieprzyjaciele, chwieją się i padają.
10tyś za złamanie przepisów na stadionie, ochroniarka traktowana jak pies,możliwość nie wpuszczania kibiców, zakazy klubowe nakładane przez pzpn...cyrk kurwa.. Czas to w pizdu wszystko bojkotować bo taką bierną postawą wyniszczą Nas od środka.. Afera podsłuchowa, amber gold, ofe okradzione trzeba coś wymyślić..
Rząd, ekstraklasa/pzpn i MSW czyli co z tą nowelizacją ustawy.. Klik
10tyś za złamanie przepisów na stadionie, ochroniarka traktowana jak pies,możliwość nie wpuszczania kibiców, zakazy klubowe nakładane przez pzpn...cyrk kurwa.. Czas to w pizdu wszystko bojkotować bo taką bierną postawą wyniszczą Nas od środka.. Afera podsłuchowa, amber gold, ofe okradzione trzeba coś wymyślić..
Temat zastępczy kibice
To chcą zrobić Koreę Północną lub inną Białoruś
Ty i tylko Ty jesteś mi przeznaczona,
Ty i tylko Ty do końca moich dni
Panie Mecenasie, wczoraj został opublikowany artykuł, w którym przedstawiono zmiany do ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, czy może Pan je przybliżyć?
Mateusz Dróżdż: - Z przykrością muszę stwierdzić, że nie do końca wiem, o jakie zmiany chodzi. Ja jako pełnomocnik OZSK nie otrzymałem tych zmian. Mało tego od ponad roku prosimy o dołączenie nas do składu podkomisji, czy o możliwość wypowiedzenia się podczas jej prac – niestety bezskutecznie. Całą wiedzę, jaką czerpię na temat zmian, to mozolne odczytywania i analizowanie nagrań z podkomisji. Tyle wiem na temat zmian, proponowanych przez podkomisję. Zmiany ocenialiśmy jako Grupa Stała Ekspertów w Radzie Bezpieczeństwa Imprez Sportowych, ale nie wszystkie pokrywają się z tymi przedstawianymi w podkomisji.
Jaka jest więc rola tej Stałej Grupy Ekspertów, czy ona nie ma wpływu na zmiany ustawy?
- W ramach Rady przedstawiane były propozycje zmian Ekstraklasy i PZPN-u. Do pierwszej z nich złożyłem około 15 stron opinii. Do zmian PZPN-u też gdzieś około dziesięciu stron. Co do ostatnich zmian przedstawionych przez Ekstraklasę, napisałem ekspertyzę na 44 strony, gdzie zamieściłem nawet tabelę, w której wyliczyłem, jak moim studentom, zarzuty, co do konstytucyjności przepisu i obok numer artykułu. To był taki akt desperacji, że zdanie przedstawiciela OZSK nie jest uwzględniane. Wskazałem jednocześnie, że jako prawnik, nauczyciel akademicki, ale także pełnomocnik kibiców proszę o dopuszczenie mnie do obrad podkomisji – bezskutecznie.
Co się stało z tym ekspertyzami?
- Podziękowano mi za nie w MSW, doceniono naprawdę moją pracę, bo wykonuję ją za darmo, ale w podkomisji, po analizie nagrań, wygląda na to, że nikt nic o nich nie wie, tak jak o innych.
Czy część z tych zmian, które Pan opiniował znalazły odzwierciedlenie w tym, co znalazło się na obradach podkomisji?
- Ciężko mi powiedzieć, ponieważ nie mam dostępu do projektu, jaki znalazł się na podkomisji. Z tych moich zmian, które są „prokibicowskie” to podkomisja ich nie rozpatrywała.
Jakie Pan proponował zmiany, które miałyby służyć kibicom?
- Na przykład zmiana lub uchylenie zakazu klubowego.
Ekstraklasa i PZPN chcą ten zakaz zmienić.
- Tak, ale chcą go przede wszystkim rozszerzyć. Podkomisja chce, aby PZPN i Ekstraklasa była sądem, a ja wskazywałem, że ten przepis jest niekonstytucyjny i trzeba go zmienić. Niektórzy go zmieniają, ale potocznie mówiąc, na jeszcze bardziej niekonstytucyjny. Ponadto do przepisu chce się dodać możliwość odwołania do sądu, ale to już w praktyce funkcjonuje. Kiedy na podkomisji zapytano, czy w tej kwestii wypowiadały się sądy – nikt nie odpowiedział. A przecież już dzisiaj dysponujemy kilkoma orzeczeniami sądów z zeszłego roku. Mało tego, o sprawach tych wie PZPN i Ekstraklasa.
I co na to przedstawiciele PZPN-u i Ekstraklasy?
- Może to śmiesznie zabrzmi, ale tutaj mam pewien żal. PZPN i Ekstraklasa wiedzą, że miesiąc temu został złożony wniosek do Rzecznika Praw Obywatelskich z prośbą o złożenie wniosku o stwierdzenie niekonstytucyjności przepisu do Trybunału Konstytucyjnego, który umożliwia orzekanie zakazu klubowego. Przesłałem nawet do nich ten wniosek. Siedemnaście bodajże stron, o tym dlaczego ten przepis trzeba zmienić, jednak w pracach podkomisji, tak jakby tego wniosku nie było. I o to mam żal, że wcześniej byłem na spotkaniu z przedstawicielami PZPN i wskazałem na wszystkie błędy ustawy, a dzisiaj tego wsparcia przy zmianach dotyczących kibiców nie ma. Wystarczyłoby przecież powiedzieć: „Dostaliśmy opinię prawnika OZSK wskazuje on, że przepis ten jest niekonstytucyjny, my się z tym nie zgadzamy więc przedstawiamy nowy projekt”. Ktoś powie, ale Ekstraklasa i PZPN chcą miejsc stojących, które są dla kibiców. Jeżeli mam być szczery, nigdy oto nie wnioskowałem, ale pomysł poparłem, ale moim celem nadrzędnym było i jest uchylenie przepisów, które nie mają wiele wspólnego z prawem, tak aby nie było zakazów klubowych, z jakimi miałem do czynienia w sprawie części kibiców Zawiszy Bydgoszcz, bo to z prawem niewiele ma wspólnego.
Z innych zmian proponuje się między innymi powrót do stawiennictwa obowiązkowego w komendzie policji, wobec osoby, która ma zakaz stadionowy.
- No tak, tylko w takim razie po co była ta zmiana przepisu wcześniej? Wracamy do czegoś, co zostało wcześniej uchylone, błędne koło, ale jeżeli poprawi to bezpieczeństwo i będzie to napisane zgodnie z zasadami techniki prawodawczej, to należy na pewno nad zmianą dyskutować.
Kolejna to dowolność w niewpuszczaniu kibiców na stadion.
- Ta zmiana jest przykładem świadczącym o tym, że podkomisja powinna uwzględnić opinię także środowiska naukowego. Taki przepis nie ma prawa bytu. Nie może być tak, że ktoś odmówi mi wejścia, bo według organizatora mogę stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa. Obecnie jest już możliwość odmowy sprzedaży biletu, bo jego zakup oznacza zawarcie umowy cywilnoprawnej. Co więcej, przedstawiałem OZSK, że taka odmowa jest zgodna z prawem (przedstawiłem też zdanie odrębne części komentatorów prawa konstytucyjnego), ale zaznaczyłem też, że odpowiednie przepisy muszą znaleźć się regulaminach i muszą być zgodne z szeroko pojętym prawem konsumenckim. Do tego nie trzeba zmiany ustawy.
Proponowane jest umożliwienie łatwiejszego wstępu na stadion poprzez zniesienie obowiązku wykonywania zdjęć.
- O ile mi wiadomo, to raczej MSW nie chce się na to zgodzić. Pomysł, aby ten proces nabycia biletu był prostszy jest jak najbardziej słuszny, tylko pisałem w ekspertyzie, że w projekcie usunięto numer identyfikacyjny, który nadaje się uczestnikom imprezy masowej, ale już zapomniano go wykreślić w jednym z kolejnych przepisów. Wskazywałem też, że na bilecie pozostanie numer PESEL, przez co bilet nie będzie mógł być przekazany osobie trzeciej, tak jak miało to miejsce na przykład na EURO 2012.
Pojawia się problem odpowiedzialności karnej za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza.
- W zmianach proponowanych, które były przedstawione przez PZPN i Ekstraklasę ich nie było, dlatego bardzo ciężko mi się do tego odnieść, ponieważ nie widziałem treści tej propozycji, a jest ona dla mnie całkowicie nowa. Były inne, o których nie wspomina się w tym artykule.
Jakie?
- Dobrym przykładem jest dookreślenie znaczenia terminu „współzawodnictwo dzieci i młodzieży”. Zgodnie z ustawą nie jest imprezą masową współzawodnictwo dzieci i młodzieży. Problem jednak z interpretacja tego sformułowania pojawił się już około trzy lata temu, gdzie w jednej ze spraw wydałem opinię, że mecz Młodej Ekstraklasy nie jest imprezą masową. Powstało pytanie, czy na przykład młodzi zawodnicy, którzy mają 21 lat to młodzież, czy już nie. PZPN, co nie jest też tajemnicą ,zadał pytanie do MSW, czy mecze U-21 nie są imprezą masową? Powiedziałem jako jeden z członków Stałej Grupy Ekspertów, że literalnie czytając ustawę nie jest, ale PZPN organizował imprezy masowe ze względów bezpieczeństwa. Problem został zgłoszony do Ministerstwa Sportu. Uczestniczyłem w spotkaniach roboczych, wskazywałem na problem z tym przepisem w ekspertyzach. A na ostatniej podkomisji usłyszałem z ust pewnych przedstawicieli „nie trzeba zmieniać przepisu, pozostawmy to interpretacji przepisu”... Nie wiem, po co więc te spotkania, ekspertyzy itd., jak wychodzi na to, że zdanie środowiska naukowego nie jest uwzględniane. Za to w podkomisji była złożona propozycja, która powodowała, że mecz uzdolnionej młodzieży, na przykład mecz piłki nożnej U-17 nie będzie imprezą masową, ale już tej, która nie dostaje stypendium nią będzie. Prawny absurd, ale jak wskazano w podkomisji „nie ma problemu z interpretacją przepisu”. Z innych zmian należy także wymienić potrzebną zmianę terminu złożenia wniosku o przeprowadzenie imprezy masowej, który dzisiaj wynosi 30 dni, czy chociażby zmodyfikowanie przesłanek do przerwania imprezy masowej. Większość z nich dotyczy interesu organizatorów imprez masowych i niektóre z nich są słuszne.
Czyli ustawa będzie dalej wzbudzać kontrowersje nie tylko kibiców, ale i prawników?
- Raczej tak, obawiam się, że będzie jeszcze gorzej. Dzisiaj jest tyle krzyku o zamykanie stadionów przez wojewodów. A ja powiem rzecz kontrowersyjną - w większości są one zgodne z prawem, bo tak absurdalnie jest napisana ustawa, że każdy mecz podwyższonego ryzyka powinien być przy pustych trybunach. Przepis ten raczej nie zostanie zmieniony (przynajmniej tego nie wysłuchałem w nagraniach).
Korzystając z okazji Panie Mecenasie, wczoraj umorzono postępowanie w słynnej sprawie podpalonego kibica. Jak ocenia Pan te rozstrzygnięcie?
- Zasady etyki, jakie obowiązują aplikantów i radców prawnych nie pozwalają mi na ocenę, taką jakbym chciał wyrazić. Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że race są zakazane, ale czy wyobraża sobie pan redaktor, aby Iksiński odpalił papierosa w barze w miejscu do tego nieprzeznaczonym, po czym podszedł do niego ochroniarz poprosił go o zgaszenie papierosa i gdyby Iksiński tego nie wykonał, to czy ochroniarz może wziąć gaz i Iksińskiego podpalić? Do tego nie jest potrzebna znajomość prawa art. 160 kodeksu karnego, art. 58 ustawy bezpieczeństwie imprez masowych, czy też art. 7 ustawy o użyciu środach przymusu bezpośredniego i broni palnej, tylko kierowanie się zdrowym rozsądkiem. Resztę pozostawię bez komentarza i zaznaczę, że wydałem w tej sprawie opinię odmienną na zlecenie jednego ze stowarzyszeń oraz jednego z klubów piłki nożnej.
Forum służy do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi. Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.