Claudio Milar, król rzutów wolnych
Kiedyś założył się z Julcimarem, że z połowy boiska 5 razy trafi w poprzeczkę. Przecież to niemożliwe, pomyślałem. Pierwsza – siedzi. Druga – poprzeczka. I tak pięć razy. Wygrał piwo. To był dobry chłopak… – mówi jego trener Bogusław Baniak. Claudio Milar dał się zapamiętać kibicom w Szczecinie jako świetny piłkarz i dobry człowiek. W 2009 r. jego kariera została brutalnie przerwana.
Milar do Polski przyjechał już w 1999 r. Zagrał jedną rundę w ŁKS-ie Łódź, który spadł wtedy z I ligi. Na parę lat wszyscy o nim zapomnieli. W 2004 r. przypomniał się jednak całej Polsce. – Przyjechał do nas prosto z samolotu, przywiózł go Antoni Ptak. „Ma grać”, usłyszałem. Ale on nie znał drużyny, więc posadziłem go na ławce. To był mecz z Lechem. Wszedł w 60. minucie, rozruszał drużynę i jeszcze strzelił gola. Miał dobry początek – mówi Bogusław Baniak, trener Urugwajczyka z Pogoni Szczecin. Milar trafił do Pogoni jako jeden z pierwszych Latynosów ze słynnego brazylijskiego zaciągu Antoniego Ptaka. On jednak, w przeciwieństwie do innych, pokazywał, że umie grać w piłkę. Urodził się w Urugwaju, ale prawie całą piłkarską karierę spędził w Brazylii. Miał obywatelstwo kraju kawy. – On był takim połączeniem brazylijskiej i europejskiej mentalności. Uśmiechnięty, otwarty, ale nie roztańczony jak większość Brazylijczyków. To był chyba najlepszy zagraniczny piłkarz, jakiego prowadziłem – wspomina Baniak.
Dla Pogoni we wszystkich rozgrywkach strzelił 15 goli. Większość z rzutów wolnych. – Milar nie znał języka, ale od razu po wejściu do drużyny zabierał nam piłkę, kiedy przychodziło do strzału z rzutu wolnego. Trochę się wkurzaliśmy, ale po czasie zobaczyliśmy, że robi to najlepiej z nas – wspomina Grzegorz Matlak, kolega Urugwajczyka z Pogoni Szczecin.
Od razu stał się ulubieńcem kibiców ze Szczecina. Zawsze grający z opuszczonymi getrami długowłosy Latynos nie dał się nie lubić. Zawsze uśmiechnięty. Zawsze pozytywnie nastawiony do ludzi. – Claudio miał problemy językowe, ale zawsze podpytywał, prosił o pomoc. Wszyscy staraliśmy się mu pomóc. Bardzo ciepła osoba – mówi Matlak.
Karierę chciał zakończyć w Gremio Esportivo Brasil, w której był ulubieńcem kibiców. Na trybunie Gremio, Torcida Xavante, na każdym meczu skandowano jego nazwisko. Był 15 stycznia 2009 r., drużyna Gremio wracała z towarzyskiego meczu z Santa Cruza. Autokar wpadł w poślizg i wylądował w rowie. Zginęły trzy osoby. W tym Claudio Milar.
– Mieszkał obok mnie. Miałem takiego dużego psa, Claudio go polubił. Prosił mnie czasami, czy może przejść się z nim na spacer, pozwiedzać Szczecin. Wszyscy go lubili, drużyna, kibice, sąsiedzi. Szkoda, że wyjechał z Polski, może to wszystko ułożyłoby się inaczej… – wspomina Bogusław Baniak.
Tomasz Zieliński

Jak dowiedział się Fakt, szkoleniowiec Portowców Artur Skowronek i jego asystent Grzegorz Mokry dostali zaproszenie na kilkudniowy staż do zespołu z Premier League, Wigan Athletic. Skowronek wraz ze współpracownikiem będzie obserwował z bliska treningi prowadzone przez Hiszpana Roberto Martineza.

wywiad z vukiem na ekstraklasa.net

zatytułowałeś posta niczym redaktor onetu

zatytułowałeś posta niczym redaktor onetu