Odp: Temat zastępczy kibice! - 26/08/2011 16:32
No to taka ciekawostka z Pieczarka Arena na którym trwa bojkot zorganizowanego dopingu. Po meczu z Ruchem obserwator wypunktował sytuacje do ukarania klubu za :
"W trakcie meczu wulgarne okrzyki grupy kibiców od 50 do 300 osób znajdujących się na trybunach B,C,D,E.
1.Kolejorz jazda z k...mi-3 razy ,Ruch chorzowskie psy-3 razy ok.300 osób 5/6 minuta.
2.J...ć PZPN-5 razy ok. 50 osób 8 minuta
3.Jazda z k...mi 2 razy ok 50 osób 19 minuta
4.Wy..laj, w stosunku do zawodnika gości 6 razy ok. 150 osób 28 minuta
5.Ruch ,Ruch chorzowskie psy-5 razy ok 150 osób.
6.Jazda z ku...mi-3 razy ok.150 osób 29 minuta.
7.Ruch Ruch chorzowskie psy -2 razy ok. 50 osób
8.Jazda z k....mi-2 razy ok. 50 osób."
Trzeba kasę zarabiać na pensję dla Grzśka i Kręciny - jak nie ma rac i transparentów, paragraf się zawsze znajdzie...
W tym tygodniu minęło ultimatum postawione kibicom przez niemiecki związek piłkarski. Do 22 sierpnia miało nie być incydentów związanych z pirotechniką. Zdali egzamin. Teraz ruch jest po stronie władz. Zapraszamy na rozmowę Stadiony.net z koordynatorem kampanii społecznej na rzecz pirotechniki.
„ Pyrotechnik Legalisieren – Emotionen Respektieren ” – taka jest pełna nazwa niemieckiej kampanii dążącej do legalizacji materiałów pirotechnicznych. Swoje działania rozpoczęli w zeszłym roku, dziś skupiają uwagę opiniotwórczych ogólnokrajowych mediów, mają oficjalne poparcie siedmiu klubów piłkarskich i przede wszystkim – mają głos w debacie o kształcie niemieckich trybun. Działacze coraz częściej mówią, że trzeba ich postulaty wziąć pod uwagę.
Ostatnim sprawdzianem był postulat DFB (odpowiednik PZPN – przyp. red.), by ultrasi w Niemczech od 15 lipca do 22 sierpnia wstrzymali się z użyciem materiałów pirotechnicznych. Na ich prośbę nie publikowaliśmy informacji o sprawie przed upływem terminu. Z czasem jednak same grupy kibicowskie w Niemczech zaczęły oficjalnie potwierdzać w oświadczeniach, że tymczasowo zawieszają wykorzystywanie materiałów pirotechnicznych, by uszanować wymóg związku piłkarskiego.
W zamian DFB zapowiedziało, że wesprze legalizację pirotechniki tam, gdzie będą gotowe projekty prawne legalnego użycia pirotechniki (w Niemczech prawo jest różne zależnie od landu – przyp. red.). Ultimatum minęło na początku tygodnia i kibice mogą powiedzieć, że egzamin zdali – nie było w wymienionym okresie żadnego znaczącego incydentu. Teraz czekają na realizację zapowiedzi działaczy, a my zapraszamy na rozmowę z jednym z koordynatorów kampanii, kibicem Dynama Drezno.
Skąd w ogóle pomysł na kampanię dla legalizacji pirotechniki na stadionach?
Mieliśmy już bardzo dobry wzór z Austrii, gdzie kibice stworzyli inicjatywę „yrotechnik ist kein Verbrechen” (pol: pirotechnika to nie przestępstwo). Dla wielu grup w Niemczech to był modelowy przykład. Jeden z organizatorów tamtej kampanii miał nawet przyjechać na nasze pierwsze spotkanie, ale ostatecznie mu się nie udało.
Czyli po prostu poszliście śladami sąsiadów?
Nie do końca. W drugiej połowie 2010 roku doszło do znaczącego zaostrzenia represji wobec grup ultras i kibiców w ogóle. Medialne doniesienia stawiały znak równości między zamieszkami a racami i w pewnym momencie mieliśmy kulminację tej masowej histerii. DFB nałożyło bezprecedensowe sankcje. Pierwszy raz pojawiły się zakazy wyjazdowe, były wysokie grzywny. Oczywiście kibice i tak jeździli dalej.
Ale nie byliście zadowoleni z rozwoju sytuacji...
W październiku 2010 wiele grup i stowarzyszeń kibiców przyjechało do Berlina na wielką manifestację w obronie kultury kibicowskiej. Dla wielu z nas to wydarzenie w połączeniu z samokrytyczną oceną naszych działań było sygnałem, że trzeba coś zmienić w naszej publicznej działalności. Dwa tygodnie później przedstawiciele 50 grup ultras z całych Niemiec zjechali do Hanoweru. Pierwsze wspólne oświadczenie wydaliśmy po kolejnych 3-4 tygodniach.
Więc w kampanii przedstawiciele 50 różnych grup mówią jednym głosem?
Tak i nie. Nasza inicjatywa nie jest scentralizowana. Na początku chcieliśmy wypracować jedno optymalne rozwiązanie dla wszystkich, ale szybko się okazało, że nie ma czegoś takiego. Dlatego wszystko sprowadza się do pracy w zasięgu lokalnym. Niektórym grupom było nieco łatwiej, bo już wcześniej miały swoje pomysły i budowały relacje z lokalnymi władzami piłkarskimi, samorządami, a w niektórych przypadkach nawet z policją.
W skali kraju też współpracowaliście ze sobą?
Oczywiście. Jest stała wymiana doświadczeń i informacji, by każdy mógł jak najwięcej skorzystać z tego, co wypracowują inni. Komunikujemy się głównie przez Internet, bo tak jest najwygodniej, ale liderzy grup spotykają się też ze sobą i omawiają aktualne wydarzenia.
I żadne klubowe animozje nie przeszkadzają?
O chęć udziału w projekcie zapytaliśmy wszystkie liczące się grupy. Nie poszliśmy do wszystkich w kraju, bo nie było na to czasu – musieliśmy korzystać z tego, co udało się pokazać demonstracją w Berlinie. Najważniejsze jest to, że nikt nie był przeciwny, choć nie wszyscy byli przekonani od początku. Niektórzy zresztą wciąż nie są oficjalnie wspominani w komunikatach między innymi z powodu relacji z innymi. Ale niezależnie od tego mamy ich wsparcie.
Czyli macie czołówkę grup kibicowskich z Niemiec i... co dalej?
Oczywiście prowadzimy kampanię na stadionach, wieszając transparenty z logo inicjatywy, rozdając ulotki innym kibicom i używając z czasem coraz więcej pirotechniki (w miesiącach poprzedzających 15 lipca – przyp. red.). Ale z drugiej strony jasno informujemy, czego nie będziemy robić. Grupy zdystansowały się od niektórych rodzajów pirotechniki, jak petardy hukowe czy rakietnice. Nie ma też mowy o powodowaniu zagrożenia przez rzucanie racami w kierunku boiska czy innych trybun. Tylko używając pirotechniki „z głową” możemy pokazać, że ogień na trybunach nie oznacza przemocy.
Ale też używając więcej pirotechniki narażacie się na większe restrykcje.
Z jednej strony tak, ale z drugiej tylko w ten sposób możemy oznajmić, czego tak naprawdę chcemy i jak dobrze można się bawić, nie powodując zagrożenia. I obserwatorzy są pod wrażeniem. Doszło do tego, że narodowy związek piłkarski wydaje się traktować nas jako poważnego partnera. Mieliśmy już pierwsze spotkanie z przedstawicielami DFB w marcu, kolejne w lipcu i na wrzesień zaplanowane jest następne.
Przez te kilka miesięcy udało się wypracować jakieś porozumienie z władzami?
W tej chwili nie mamy jeszcze nic solidnego. Są deklaracje, że trzeba rozważyć nasze postulaty i obie strony mają przeświadczenie, że tylko razem możemy dojść do porozumienia. Jesteśmy w trochę trudnej sytuacji prawnej, bo skoro jest to nielegalne, to wielu działaczy czy zawodników nie chce się wychylać ze swoim poparciem – to nie jest w ich kręgach popularna opinia.
Odp: Temat zastępczy kibice! - 28/08/2011 19:44
Psy chcą zakazu wyjazdowego dla Śląska Wrocław na podstawie listu do Gazetki Wybiórczej jakiegoś pasażera pociągu. Andriej Wyszyńskij musi w grobie rece zacierać - w Polsce rządzi policja i prokuratura, a uzależnione sądy wydają usłużne wyroki pod dyktando rządzących.
Odp: Temat zastępczy kibice! - 29/08/2011 11:32
A w Gazetce lament, że pomimo otwarcia nowych stadionów, frekwencja leci w dół. Ciekawe czego się debile spodziewali po wprowadzeniu takich represji w stosunku do kibiców?
w moim podpisie masz odpowiedz, ten cytat jest z przed kilku jak nie kilkudziesięciu lat, więc nie ma mowy o jakimś spoufalaniu przedwyborczym.
Srbijo - Izvinjavamo se za našu prodajnu kurevsku vladu
Szczecinska Brac
"Ale któż ze zwykłych ludzi pomyślałby, że to właśnie ci stadionowi chuligani i bandyci w szalikach jako pierwsi poszliby walczyć za Ojczyznę, gdyby taka przyszła potrzeba? To właśnie ludzie cechujący się tak wielkim patriotyzmem broniliby kraju..."-JKM
Delegaci PZPN na meczach poza przyjmowaniem łapówek odkryli swoje nowe powołanie, zamiast doglądać pracy sędziów, nasłuchują co się dzieje na stadionie....
Odp: Temat zastępczy kibice! - 31/08/2011 02:58
Napisałem to już przed wakacjami i nadal tak twierdzę.
Frakwencja na meczach w Polsce przez wprawadzenie nowych przepisów będzie do Euro 2012 minimalnie spadać, a po ME zacznie spadać w szybkim tempie.
To frazes u nas; ale dawno to już zauważyli na zachodzie, że u nas kibiców na mecz przyciąga głównie atmosfera (tak na stadionie jak i wokół klubu i całej piłki). Bez tej atmosfery frekwencja będzie mizerna na nowych stadionach po kilkanaście tysięcy; na starych po kilka. Czym Polski klub ma przyciągnąć kibica. Tradycji chodzenia z dziada, pradziada jak w Anglii czy Argentynie nie ma. Niektóre kluby próbują ja budować i powoli im się udaje. To jest głównie kwestia propagowania jej wśród młodzieży i długo trwa. Wystarczy zobaczyć jakie spustoszenie powoduje w Łodzi SMS Łódź, zamiast gry najzdolniejszych juniorów w ŁKS-ie czy też Widzewie. Tam będzie gorzej; lepiej będzie w klubach gdzie od małego masowo dzieciaki biegają za piłką w klubach z herbem na piersi. Harbem, a nie znaczkiem SMS czy Naki Olszyn.
Nigdy nie będzie nas stać na gwiazdy (prawdziwe ja np. Xavi, a nie podstarzałe). Tym samym ci których ma przyciągnąć poziom gry włączą telewizor. Najłatwiej i najtaniej "stworzyć" swoje gwiazdy, ale tu potrzeba inwestorów nie na rok czy 3 lata , ale przynajmniej 10 lat. Legia czy Lech wkładają w to po kilka milionów rocznie i robią to już dłuższy czas (pod własnym "szyldem"), więc są tego najbliżej.
My mamy tak zawsze musimy się uczyć na swoich błędach i nawet kluby zamiast zobaczyć jak to było w innych krajach popierają obecne projekty choć podcinają gałąź na której siedzą.
Będzie coraz mniej kibiców więc i coraz mniej kasy, a co za tym idzie gorszy poziom i tak w kółko. Za 1,5 -2 lata zacznie się płacz i to głownie dziennikarzy i klubów jednak polityków do kolejnych zmian przekonać nie będzie tak łatwo. Jak Polski klub nie wejdzie do LM w przyszłym roku to będzie coraz trudniej, no chyba że UEFA zmieni znowu przepisy i dostaniemy je obligatoryjnie.
Drugi nasz standardowy błąd to nie traktowanie innych jak konkurencji. To może dziwne, ale czym słabsza nasza liga tym lepiej dla innych. Mniejsza konkurencja i do przejęcia bardzo dużo i to nie biednych klientów. Jak chcemy konkurować z nimi stosując taki sam szeroko pojęty marketing to nie mamy szans. Stosująć np. dokładnie angielski "system" więcej kasy na polskich kibicach zarobią kluby angielskie niż polskie. Jak wszystko będzie takie same to przeważy poziom gry.
Jak we wszystkim nasza liga musi mieć "coś" ją wyróżniającego, a w tym biją nas na głowę Ukraińcy, Turcy i Cypryjczycy. Czy Ekstraklasa, PZPN czy też liczni dziennikarze już wiedzą w czym my mamy być lepsi od innych ?
Ostatnio edytowany przez: ROJ, 31 sierpnia 2011, 03:30 [4 raz(y)]
We wtorek wszystkie zorganizowane grupy kibicowskie wydały w tej sprawie oświadczenie. Piszą, że jako "gospodarze" mogliby aktywnie inicjować doping dla polskich piłkarzy, jednak tego nie zrobią. Dlaczego?
Gdańszczanom chodzi przede wszystkim o sposób sprzedaży biletów oraz ich cenę. Wejściówek nie można kupić w samym Gdańsku. Ich dystrybucją zajmuje się powołany przez PZPN Klub Kibica Reprezentacji Polski. Kosztują 60, 120, 180 i 240 złotych. Członkowie KKRP mają pierwszeństwo przy zakupie wejściówek. Docelowo bilety na mecze kadry będą mogłyby kupić tylko osoby, który wyrobiły w KKRP (nie za darmo) kartę członkowską.
"Nie możemy również przystać na tolerowanie sztucznego tworu, jakim jest Klub Kibica Reprezentacji. Organizacja ta jest sterowana przez PZPN i całkowicie oderwana od realiów świata kibicowskiego, a jedyną przyczyną jej utworzenia jest chęć wyciągnięcia pieniędzy, które zostaną przeznaczone na horrendalne pensje działaczy. W efekcie inicjatywa ta powoduje jedynie znaczny wzrost rzeczywistego kosztu zakupu wejściówek bez wpływu na ogólnodostępność meczu Reprezentacji Polski. Pokazują to przykłady poprzednich tego typu inicjatyw Polskiego Związku Piłki Nożnej, który w celu nabycia wejściówek również obligował kibiców do wyrabiania kart. Wejściówki nie trafiły do swoich właścicieli oraz zmniejszyły zainteresowanie meczami kadry" - argumentują lechiści.
Dodają, że podjęcie decyzji o braku zorganizowanego dopingu podczas meczu z Niemcami jest dla nich szczególnie trudne, bo oni sami czekali na to wydarzenie. "Po raz kolejny PZPN udowodnił swoim postępowaniem, że traktuje kibiców przedmiotowo nie tylko podczas rozgrywek ligowych a mecze Reprezentacji są okazją do pokaźnego zarobku kosztem widowiska i kibiców" - kończą fani biało-zielonych.
Mam pytanie odnośnie piewrszego z incydentów - czy Komisja Ligi nałoży kary zakazu wjazdu do Polski grup młodzieży żydowskiej w związku z meczem Legia Warszawa - Hapoel, gdyż podczas mojego pobytu w hotelu w Krakowie, pijani gówniarze z tego kraju, jadący na wycieczkę do Oświęcimia, biegali przez całą noc po korytarzach dobijając sie m.in. do moich drzwi uniemożliwijając mnie i mojej rodzinie odpoczynek? Dodam, że gówniarze pilnowani byli przez smutnych panów z marynarkami wypchanymi pistoletami maszynowymi UZI, więc o interwencję z mojej strony było trudno? W końcu chyba nocleg jest ważniejszy od podróży, a jak rozumiem powyżasza kara została nałożona na kibiców na podstawie listu oburzonej czytelniczki GW, która to podobno jechała tym pociągiem?
Co do drugiej sprawy, czy szanowna komisja skieruje sprawę do prokuratury/sądu - czy ewentualnie sama prokuratura nie uzna tego za zgłoszenie popełniena przestępstwa przez agencję ochrony, wobec ujawinionyc faktów - gazowanie kibiców, spychanie ich tarczami w kierunku zamknietej na kłódkę bramki wejściowej na sektor, braku na sektorze toalet i punktów gastronomicznych, co jest niezgodne z wymogami licencyjnymi OE, pałowanie kibiców??
Od 2.40 widać dokładnie zachowanie ochrony - niniejszym zgłaszam do czytających nasze forum prokuratorom popełnienie przestępstwa przez ochronę w BB zgłoszenie
edit - dodanie linków
Ostatnio edytowany przez: RAFek, 1 września 2011, 21:20 [3 raz(y)]
Forum służy do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi. Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników.