a my kibice za zniszczenie klubu powinniśmy sie domagać równiez rekompensaty. dlaczego nikt na to nie wpadł?

Rekordowe odszkodowanie. 38 mln zł dla Gondora
Jolanta Kowalewska, Mariusz Rabenda
2008-04-24

Szok po sądowym wyroku, który zmusza Szczecin do zapłacenia 38 mln zł odszkodowania byłemu właściciela Pogoni Lesowi Gondorowi. Prezydent Krzystek uważa, że mogło dojść do wyłudzenia. Zawiadomi prokuraturę

- Złożę zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa wyłudzenia - stwierdził Krzystek na wczorajszej sesji rady miasta, a następnie powtórzył to dziennikarzom.

Nie chciał jednak powiedzieć, kto jego zdaniem w tym wyłudzeniu mógł brać udział.

Radnym powiedział: - Zasądzenie takiego odszkodowania uwłacza poczuciu elementarnej uczciwości! Zrobię wszystko, by wstrzymać wykonalność tego orzeczenia.

Oburzenie prezydenta jest spowodowane środowym orzeczeniem sądu apelacyjnego, który oddalił skargę Szczecina na wyrok sądu polubownego w procesie z biznesmenem z Lipian i byłym właścicielem piłkarskiego klubu Pogoń Lesem Gondorem. Gmina Szczecin musi natychmiast zapłacić spółce Mat Trade, której właścicielem jest Gondor, gigantyczną kwotę 38 mln zł. Zasadnicza kwota odszkodowania to 18,65 mln zł - reszta to odsetki (do chwili zapłaty codziennie narasta po 6 tys. zł). Wyrok jest prawomocny. Miasto może jeszcze wnieść kasację do Sądu Najwyższego, ale to nie zwalnia od obowiązku zapłaty. - Będziemy rozważali możliwość kasacji - stwierdził prezydent na konferencji prasowej. To znaczy, że miasto traci pewność, że kasacja ma szanse powodzenia. Dzień wcześniej jego rzecznik Celina Skrobisz twierdziła kategorycznie, że kasacja będzie.

Skąd miasto weźmie pieniądze na odszkodowanie?

- Trzeba będzie zmieniać budżet - mówi skarbnik miasta Stanisław Lipiński. Czyli wziąć kredyt, zrezygnować z wydatków, np. na jakąś inwestycję, lub znaleźć dodatkowe źródła dochodu, np. sprzedając nieruchomości.

Co miastu da złożenie doniesienia do prokuratury?

- Jeśli prokurator wykaże np., że sąd polubowny był narzędziem do wyłudzenia pieniędzy, będzie to podstawą do odzyskania całej kwoty odszkodowania - wyjaśnia reprezentujący w procesie z Gondorem miasto mecenas Marek Mikołajczyk. Podkreślał, że wyrok sądu polubownego, który ostatecznie usankcjonował w środę sąd apelacyjny, był kuriozalny. - Odbyły się tylko dwa posiedzenia - przypomniał. - Na pierwszym jedzono ciasteczka, na drugim było orzeczenie. Miasto nie mogło przedstawić swoich argumentów.

Radni są wyrokiem zdruzgotani.

- Tyle pieniędzy miasto wydaje na utrzymanie kultury przez dwa lata - przeliczał radny SLD Jędrzej Wijas.

Les Gondor mówi: - W tej sprawie są sami przegrani. Ja mam zniszczoną firmę i reputację. W Pogoni nie ma piłki. Stadion się sypie, a na dodatek miasto musi wypłacić zasądzoną karę.

Zapowiada kolejne roszczenia na 30-40 mln zł.

Sprawa miasto vs. Gondor ma związek z działalnością zawiązanej na początku 2000 r. Sportowej Spółki Akcyjnej Pogoń. Głównym inwestorem była spółka Mat Trade należąca do tureckiego biznesmena Sabriego Bekdasa, a potem Gondora. W zamian za prowadzenie drużyny piłkarskiej na wysokim poziomie, gmina miała oddać spółce w dzierżawę 18 ha terenów przy stadionie pod budowę centrum rekreacyjno-handlowego. Do ostatecznego podpisania umowy nie doszło. Strony nie mogły porozumieć się w sprawie kosztów przebudowy dróg dojazdowych do niedoszłego centrum.

To Piotr Krzystek, jako ówczesny wiceprezydent u boku Mariana Jurczyka, stał na czele zespołu negocjacyjnego, który nie dogadał się z Gondorem.

Radni o wyroku sądu

Tomasz Hinc, radny PiS

Liczę, że prezydent niezwłocznie złoży kasację w sprawie tego wyroku i o to apeluję. Chciałbym również, aby z imienia i nazwiska wskazał osoby, które w 1999 r. postanowiły, że wszelkie spory dotyczące SSA Pogoń rozstrzygać będzie sąd polubowny, a nie powszechny. To bardzo pogorszyło naszą sytuację. Ówczesny zarząd miasta nawet nie pokusił się o to, aby w umowie opisać zasady funkcjonowania sądu polubownego.

Piotr Kęsik, radny SLD

Przeraża mnie kwota, jaką miasto będzie musiało zapłacić. Prezydent Szczecina próbuje zrzucić winę na tych włodarzy miasta, którzy w 1999 r. podpisywali umowę założycielską SSA Pogoń [Krzystek powiedział w czwartek, że na umowie widnieje podpis ówczesnych członków zarządu miasta Grzegorza Kołodziejskiego i Jana Dużyńskiego i to w tym dokumencie miasto zgodziło się, że wszelkie spory w sprawie spółki rozstrzygać ma sąd polubowny - przyp. red.]. A co by było, gdyby spółka funkcjonowała prawidłowo, a Pogoń grała w pierwszej lidze? Też winni byliby tamci włodarze, bo wprowadzili zapis sądu polubownego? Prezydent odium odpowiedzialności chce ściągnąć na swoich poprzedników, a przecież w 2002 r., gdy Les Gondor nie mógł porozumieć się z miastem i sprawa ostatecznie zakończyła się w sądzie polubownym, to właśnie Piotr Krzystek jako wiceprezydent Szczecina stał na czele zespołu negocjacyjnego, reprezentował miasto. To jemu nie udało się porozumieć z Gondorem. A może było jakieś wyjście z tej sytuacji i należało go poszukać?

Uważam, że warunek postawiony przez miasto, by to Mat Trade finansowało przebudowę skrzyżowania, był tylko pretekstem do tego, by nie podpisywać ostatecznej umowy z Gondorem.

Arkadiusz Pawlak, radny PO

Te 38 mln zł od razu przeliczam np. na wkład miasta w inwestycje finansowane z Unii Europejskiej. Ile to boisk można by za tę kwotę wybudować! Ostatnio, na posiedzeniu komisji sportu, wnioskowaliśmy o 150 tys. zł na remonty osiedlowych boisk. Tak mała kwota wystarczy, by doprowadzić do porządku 15 boisk - wyrównać i ogrodzić teren, naprawić bramki. Mamy kłopot z otrzymaniem takich pieniędzy. Teraz chyba w ogóle nie będzie na to szans, bo wszędzie będą oszczędności. Może jednak lepszym rozwiązaniem byłoby wzięcie kredytu na spłatę tych 38 mln zł.

Źródło: Gazeta Wyborcza Szczecin